Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

„Ród smoka”? E tam! „Winchesterowie” i fenomen serialu „Nie z tego świata”

Kadr z serialu „Winchesterowie” Kadr z serialu „Winchesterowie” mat. pr.
15 sezonów. Tak długo bracia Dean i Sam Winchesterowie polowali na wampiry, demony i wszelkie trapiące ludzkość plugastwa. Choć ich opowieść zakończyła się w 2020 r., ten świat nadal żyje – w „Winchesterach”.

Zapytani o najważniejsze seriale fantastyczne XXI w., bez wahania wymienimy „Grę o tron”, „Stranger Things”, „Czarne lustro”, „The Walking Dead” albo „Czystą krew”. Kultowe, przełomowe, głośne. Gdzieś w tle tych przebojów rozwijała się natomiast historia o skali większej niż w którymkolwiek z nich. Stworzone przez Erica Kripkego (obecnie showrunner „The Boys”) „Nie z tego świata” (oryg. „Supernatural”) debiutowało w 2005 r., by ostatecznie zamknąć się w 15 sezonach, co jest wynikiem rekordowym, jeśli chodzi o amerykańskie seriale fantastyczne. Nawet zombiaki z „The Walking Dead” doczłapały „ledwie” do 11. serii!

Czytaj też: „The Walking Dead”, czyli epitafium dla żywych trupów

Między „Z archiwum X” a „Strefą mroku”

Początki były skromne. Ani Kripke, ani gwiazda jego serialu Jensen Ackles (Dean) nie spodziewali się, że przetrwają specjalnie długo. Zapytany podczas New York Comic Con o pierwsze lata „Nie z tego świata”, Ackles odparł: – Żeby serial został na antenie dłużej niż trzy sezony, musi być naprawdę dużym sukcesem. W życiu na to nie liczyłem. Nikt nie mógł przewidzieć, że dotrwamy aż do 15.

Bo też nie jest tak, że produkcja wytyczała w telewizji nowe szlaki – przeciwnie, jest mieszanką tego, co bardzo dobrze znane i lubiane przez szeroką widownię, czyli opowieścią o monstrach kryjących się pośród nas i odważnych ludziach, którzy stawiają im czoła dzień za dniem, aż w końcu staje się to ich robotą. Wcielający się w ekranowego Sama (brat Deana) Jared Padalecki porównywał pierwsze scenariusze „Nie z tego świata” do „Z archiwum X” czy „Strefy mroku”. Można by pewnie dorzucić nieco młodszą „Buffy: Postrach wampirów” Jossa Whedona. Kripke z kolei wskazuje na twórczość Neila Gaimana, zwłaszcza powieść „Amerykańscy bogowie”. Co by się zgadzało, bo w „Nie z tego świata” podobnie jak brytyjski pisarz zaludnił USA istotami i stworami z najróżniejszych mitologii i legend.

Co więc było tym czynnikiem X, który zagwarantował serialowi miejsce w historii telewizji? Akcja? Charakterystyczny humor i luz? Zapytany o to Ackles nie waha się: – Szczerze mówiąc, to była po prostu opowieść o dwóch braciach. W natłoku wampirów, aniołów, a nawet w towarzystwie Lucyfera i Boga (był zły, ze wzajemnością, na braci w 15. sezonie), wszystko sprowadzało się do platonicznej miłości Sama i Deana i chemii między grającymi ich Padaleckim i Acklesem.

Czytaj też: Pilnie strzeżone sekrety seriali

„Nie z tego świata”. Jak tata poznał mamę

Historia „Nie z tego świata” zakończyła się 19 listopada 2020 r. wraz z emisją 20., finałowego odcinka 15. sezonu. Ale czy na pewno? – Moja przygoda z Deanem nigdy się nie skończy. Dean mi na to nie pozwoli – mówi Ackles. Jak opowiadają współpracownicy, aktor zwykł powtarzać, że „Nie z tego świata” tylko wcisnęło pauzę. Najlepszym dowodem na to, jak trudno ekipie rozstać się z bohaterami, jest fakt, że nie zdążyli ochłonąć po finale flagowej produkcji, a już zabrali się za „Winchesterów”, nowy serial w uniwersum, tym razem skupiający się nie na Samie i Deanie, ale ich rodzicach, jeszcze zanim nimi zostali.

Z czasem wszyscy niejako zrośliśmy się z serialem i jego światem – opowiada Jensen Ackles. – Dlatego nieustannie szukaliśmy sposobów, by tę opowieść rozbudowywać. Mieliśmy okazję przy „Bloodline”, które z jakiegoś powodu się nie udało, i „Wayward Sisters”, które moim zdaniem zasługiwały na szansę. Chodzi o dwa spin-offy skupione na pobocznych wątkach i postaciach, które nie wyszły poza fazę odcinków pilotowych. „Winchesterowie” narodzili się z kolei w czasie wymuszonej covidem przerwy w produkcji sezonu 15. – Ackles z żoną Danneel toczyli długie rozmowy o spuściźnie „Nie z tego świata” i o tym, co może dziać się z tym uniwersum w przyszłości. Wtedy ponoć doszli do wniosku, że jeśli nowa opowieść ma zadziałać, w jej centrum musi być jakiś Winchester. – Stąd pomysł na wątek „jak tata poznał mamę” – wspomina Ackles.

Jak pamiętamy z serialu „Nie z tego świata”, matka Sama i Deana Mary została zamordowana przez demona. To dlatego John, ich ojciec, został pełnoetatowym łowcą potworów. A z czasem przekazał fach synom. „Winchesterowie” mają uzupełnić luki w historii życia Johna i Mary i pokazać początki rodzącego się uczucia. – Romans zamiast bromansu – streszcza ekranowy Dean, dodając, że to showrunner nowego serialu Robbie Thompson wymyślił, jak ma wyglądać relacja głównych bohaterów, by było to interesujące dla widzów. – To nie miała być żadna zakazana miłość czy coś w tym stylu – relacjonuje Jensen Ackles. – To powinno być uczucie, któremu oni się opierają. Boją się dopuścić kogoś blisko, wiedzą, że to niebezpieczne, a mimo to nie są w stanie nie ulec. Z tej walki, tego tarcia rodzi się dynamika i opowieść o dwójce ludzi walczących o siebie i swoją miłość.

Czytaj też: Era ekopotwora. Katalog strachów popkultury

Między „Wiedźminem” a „Rodem smoka”

„Winchesterowie” mają niezwykle wysoko zawieszoną poprzeczkę. Serial „Nie z tego świata” dorobił się oddanego fandomu, z jednej strony kochającego tych bohaterów, z drugiej bezwzględnie pilnującego spójności tego, co nowe, z tym, co znają. Świadom tego Thompson zaznacza wyraźnie: – Nie uczynimy żadnej, choćby najmniejszej rzeczy, by zmienić cokolwiek, co pokazaliśmy w „Nie z tego świata”. Czuje również presję oczekiwań. – Taka odpowiedzialność z pewnością może przerażać, ale jest też w tym coś ekscytującego – mówi. – A ja im bardziej boję się projektu, tym jestem bardziej kreatywny. Twórca wspomniał słynny odcinek musicalowy „Nie z tego świata”, który to pomysł, gdy pierwszy raz o nim usłyszał, wydał mu się szalony i niewykonalny... dlatego z miejsca zgłosił się do napisania scenariusza.

Prequel „Nie z tego świata” może zaginąć gdzieś pośród głośniejszych prequeli, które zajmują obecnie uwagę widzów i widzek, takich jak „Ród smoka”, „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” czy „Wiedźmin. Rodowód krwi”. Wystarczy jednak, by „Winchesterowie” zachowali choć krztynę magii z opowieści o Samie i Deanie, a być może pozostaną z nami jeszcze długo po tym, jak szum wokół wszystkich innych premier dawno przebrzmi.

Bo „Winchesterowie” to sprawdzona formuła, której nikt nie chce i w sumie nie powinien poprawiać. W erze seriali zmienionych przez streaming, będących po prostu długimi filmami, z przyczyn technicznych podzielonych na kilka odcinków, w czasach kultu binge-watchingu – opowieść o Mary i Johnie jest odświeżająco staromodna. Opowieść toczy się według schematu „monster of the week”, czyli jest wybitnie odcinkowa; każdy epizod to samodzielna historia, gdy bohaterowie ukatrupiają potwora czy dwa. W tle zaś powoli rozwijają się dłuższe wątki rozpisane na cały sezon.

Czytaj też: Krótka historia wampiryzmu

„Winchesterowie”. Humor, horror i przygoda

Wiele elementów w „Winchesterach” można polubić. Nową zgraję sympatycznych postaci (przeuroczy Carlos!), ochocze zapuszczanie się w dziwne zakamarki legendarzy z całego świata i wyciąganie na wierzch przeróżnych monstrów, przede wszystkim jednak to, za co wiele osób pokochało „Nie z tego świata”: mieszankę horroru, humoru i przygody. Jak to było w przypadku Sama i Deana, fakt, że Mary, John i spółka dzień w dzień stawiają czoła krwiożerczym potworom i co rusz wpadają w środek jakiegoś demonicznego rytuału, niespecjalnie psuje im samopoczucie, zawsze znajdą czas na żart, a relacje między nimi kojarzą się z dynamiką paczki z „The Office”.

Trzeba rzecz jasna brać poprawkę na to, że „Winchesterowie” to w dużej mierze telewizja jak kiedyś, także budżetowo. To nie „Gra o tron” ani nawet „Wiedźmin”, a choć pilot wyróżnia się pod względem liczby monstrów i jakości efektów specjalnych, już w kolejnym epizodzie przypominamy sobie, że nieograniczony budżet to ma „Stranger Things”, a inni radzą sobie jak mogą. I w tym jednak jest jakiś urok.

Serial „Winchesterowie” zadebiutował 1 listopada na HBO Max. Wywiady z Jensenem Acklesem i Robbiem Thompsonem zostały przeprowadzone w trakcie New York Comic Con 2022.

Czytaj też: Wielki powrót Comic-Con. Ekscytujące święto popkultury

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną