Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Fragment książki "Igrzyska dziejów. Zapasy historyka z historią"

. . mat. pr.
Wiele razy w swoim życiu doświadczyłem przypadkowości i wiele razy w tym kontekście opisałem swoją pierwszą podróż do Polski i drogę ku zmaganiom z jej historią.
Norman Daviesfot. Znak/mat. pr. Norman Davies

Pięćdziesiąt sześć lat temu – trudno w to wierzyć – byłem studentem czwartego roku studiów na Uniwersytecie Oksfordzkim, na tak zwanym roku pedagogicznym, przygotowującym do zawodu nauczyciela. Jako młody „kolekcjoner języków” znałem język rosyjski na tyle, aby czytać sowieckie podręczniki szkolne. Nic wspólnego z Polską nie miałem. Zamierzyłem napisać krótką dysertację o metodach nauczania historii w ZSSR. W tym celu zapisałem się na wycieczkę studencką do Moskwy, organizowaną przez Instytut Pedagogiki w Londynie. Był marzec 1962 roku. Kupiliśmy bilety kolejowe do granicy sowieckiej, gdzie miała czekać na nas Organizacja Młodzieżowa „Sputnik”. Z biura podróży udaliśmy się do konsulatu sowieckiego w Kensington Gardens. Kierownik naszej grupy wszedł z paszportami do poczekalni konsularnej, aby uzyskać dla nas wizy. Pojawił się po dłuższym czasie kompletnie blady. „Odmowa z miejsca – powiedział. – Bez wyjaśnienia. Wiz nie będzie”.

Ogólna konsternacja. Co robimy? Czy wycieczka odwołana? Jeden ze studentów rozłożył na środku ulicy mapę Europy, aby dowiedzieć się, dokąd możemy dotrzeć z naszymi biletami kolejowymi. Po paru minutach oznajmił: „Terespol, Polska”. Może pojechać do Polski?

Cała grupa udała się metrem do konsulatu PRL mieszącego się przy ulicy Portland Place. Kierownik grupy wszedł do poczekalni konsularnej. Wyszedł po dłuższym czasie radosny. „Konsul Polski – relacjonował – powiedział mi, że każda osoba nieprzyjęta przez ZSSR będzie mile widziana w Polsce”. Cudowna niespodzianka. I tak, w wieku dwudziestu dwóch lat, znalazłem się przypadkiem w Polsce.

Naturalnie, można długo się zastanawiać, co znaczy przypadek. Słowo „przypadek” – po angielsku chance, coincidence, random event – ma różne znaczenia i nie jest synonimem „nieoczekiwanego wypadku, nieznanej nam przyczyny”. Niewykluczone, że odmowa wizy sowieckiej nie miała charakteru kompletnie arbitralnego i urzędnicy konsularni podjęli swoją decyzję nie bez powodu (o którym nie wolno było im rozmawiać). Mogliby podejrzewać, że na przykład jeśli dadzą Normanowi wizę, on przypadkowo coś nienormalnego napisze.

Najsłynniejsze zdanie o przypadku w historii napisał trzysta pięćdziesiąt lat temu dowcipny francuski matematyk i filozof Blaise Pascal, a dotyczyło ono „nosa Kleopatry”. W mieście urodzenia Pascala, w Clermont-Ferrand, wiele lat temu poznałem swoją żonę, więc mam do filozofa pewien sentyment. „Le nez de Cléopâtre – napisał filozof – s’il eût été plus court (co za czasownik) toute la face de la terre aurait changé” (Nos Kleopatry: gdyby był krótszy, całe oblicze ziemi wyglądałoby inaczej). Inaczej mówiąc, tak trywialny szczegół jak długość nosa królowej może zmienić oblicze świata. Czy to nie jest przykład z Teorii Chaosu? Tak wygląda. Ale Pascal widocznie uważał, że krótki nos ma większą moc niż nos długi, i popierał tezę, że mały przypadek natury może być bodźcem do wielkich zmian.

Tę kwestię poruszałem wielokrotnie w swoich narracjach historycznych. Oto mój opis podboju Sycylii przez wojska republiki rzymskiej w 212 roku p.n.e. Ówczesna Sycylia, zamieszkała wtedy przez Greków i znana po łacinie jako Magna Graecia, stała się geopolitycznym kluczem do dalszej ekspansji Rzymu poza Italię i punktem newralgicznym w wojnach punickich przeciw imperium Kartaginy. Συρακούσαι (Syrakousai), czy po polsku Syrakuzy, były mocno ufortyfikowanym miastem o newralgicznym znaczeniu dla Sycylii. Wiemy, że Rzym wyszedł z tego konfliktu zwycięsko i na końcu zrównał Kartaginę z ziemią. Wezwanie „Ceterum censeo Carthaginem delendam esse” oznaczało: „A poza tym sądzę, że Kartaginę należy zniszczyć”. Co jednak dało Rzymowi przewagę w tych wojnach? Wielka mobilizacja sił czy czysty przypadek? Dopóki żył genialny wódz Hannibal, perspektywy Rzymu nie przedstawiały się wesoło.

Syrakuzy. Sycylia. Rok pierwszy 141. olimpiady. Pod koniec lata szóstego roku II wojny punickiej ważyły się losy epickich zmagań między leżącym w Italii Rzymem a afrykańską Kartaginą. Kartagiński wódz Hannibal, unicestwiwszy – jeden po drugim – oddziały, które wysłano z Rzymu, aby go powstrzymać, przeszedł całą Italię i teraz prowadził zażartą kampanię na południu. Udało mu się właśnie zdobyć port i fortecę w Tarencie. Rzymianie, którzy nie potrafili poskromić jego samego, starali się, jak mogli, powstrzymać jego sprzymierzeńców. Szczególnie zależało im na podporządkowaniu sobie Syrakuz, ponieważ tam trafiały posiłki sprowadzane przez Hannibala z Afryki i tam leżał klucz do realizacji ich własnych zamiarów ponownego podboju Sycylii. Wobec tego Syrakuzy przeżywały drugi z kolei sezon zajadłego oblężenia przez wojska rzymskie pod dowództwem Klaudiusza Marcellusa.

Surákousai, królowa Wielkiej Grecji, były największą, najzamożniejszą i ponoć najpiękniejszą ze wszystkich kolonii greckich na Zachodzie. W epoce helleńskiej, kiedy nastąpiło uzależnienie większości miast-państw, Syrakuzy zachowały dumną niezależność; dawno umocniły własną supremację nad Atenami; udało im się także umknąć uwadze Aleksandra Wielkiego.

W chwili przybycia do miasta wojsk rzymskich Syrakuzy mogły się już poszczycić ponadpięćsetletnią historią. Miasto założyli w 734 roku p.n.e. korynccy koloniści; było młodsze od Rzymu zaledwie o dwadzieścia lat, a jego wpływy sięgały daleko, obejmując rozległą sieć kolonii. Podobnie jak wiele innych miast- -państw, przechodziły kolejno fazy oligarchii, demokracji i rządów monarchistycznych.

Według wszystkich relacji – Liwiusza, Polibiusza i Plutarcha na dodatek – Rzymianie rozpoczęli oblężenie Syrakuz z nadzieją na szybkie zwycięstwo. Tymczasem Marcellus napotkał solidny mur obronny oraz ufnych we własne siły obrońców. A przecież, poza trzema legionami, liczącymi około dwudziestu pięciu tysięcy żołnierzy, konsul miał sto okrętów wojennych, długi sznur machin oblężniczych oraz informacje o rozłamie we władzach Syrakuz. Jak powiada Liwiusz, wziął pod uwagę wszystko – z wyjątkiem jednego człowieka. Owym człowiekiem był Archimedes, unicus spectator caeli siderumque, „znakomity obserwator nieba i gwiazd, bardziej jednak znany i podziwiany jako wynalazca i konstruktor machin wojennych”.

Ostatecznie o losach oblężenia przesądziły zaraza i zdrada. Kartagińczyków – którzy dwa wieki wcześniej padli ofiarą zarazy, kiedy zaatakowali Syrakuzy – ponownie zdziesiątkowała ta sama choroba; tym razem podczas próby obrony miasta. W tym samym czasie, w toku rokowań, pewien iberyjski kapitan imieniem Moeriscus, jeden z trzech prefektów Achradiny, postanowił ratować własną skórę i wpuścić Rzymian do miasta, w pobliżu źródła Aretuzy. Podczas pozorowanego ataku, zorganizowanego dla odwrócenia uwagi, na umówiony sygnał otworzył bramę.

Ustawiwszy straże w domach zwolenników Rzymu, wydał miasto na pastwę łupieżców.

Wśród wielu ofiar znalazł się również Archimedes. Według narosłej wokół tego wydarzenia legendy rzymski żołnierz zabił go w chwili, gdy próbował rozwiązać napisane na piasku zadanie matematyczne.

Zaszły określone wydarzenia, których konsekwencje trwają do dziś. I nie należy udawać, że tak nie jest. Gdyby Moeriscus nie otworzył bram miasta, gdyby Syrakuzy oparły się Rzymianom, tak jak swego czasu oparły się Ateńczykom, gdyby Hannibal zniszczył Rzym, tak jak wkrótce Rzym miał zniszczyć Kartaginę, gdyby w efekcie takiego przebiegu wydarzeń świat starożytnej Grecji stopił się z kulturą semickiej Kartaginy – wtedy historia przedstawiałaby się całkiem inaczej. Ale rzecz w tym, że Moeriscus otworzył wówczas tamtą bramę. Wygląda na to, że jeden prosty ruch jednego człowieka w kryzysowej sytuacji zmienił bieg dziejów świata.

To założenie stanowi podwaliny filozofii i teorii przyczyn i skutków (ang. cause and effect). Sam Arystoteles miał sporo do powiedzenia na temat przyczynowości, tak jak Chryzyp z Soloi. Arystoteles przedstawił tak zwaną teorię czterech przyczyn, obejmującą przyczyny materialne, formalne, sprawcze i celowe. Brak przyczyny albo czysty przypadek uznał za piątą przyczynę.

O Chryzypie z Soloi, stoiku z III wieku p.n.e., mało jestem w stanie powiedzieć – co najwyżej o jego sławetnej śmierci. Według legendy osioł zjadł mu figi, kazał więc osła napoić niemieszanym winem, a ten widok tak Chryzypa rozbawił, że mężczyzna umarł ze śmiechu. Wzorowo dla filozofa.

Norman Davies, Igrzyska dziejów. Zapasy historyka z historią, tłum. Bartłomiej Pietrzyk, Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2025, s. 73-78.

Zamów książkę bezpośrednio u wydawcy: https://rcl.ink/tUtEx

Materiał płatny Wydawnictwa Znak Horyzont.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Następca? Co się dzieje między Nawrockim a Kaczyńskim. Ten drugi na pewno ma kłopot

Karol Nawrocki po stu dniach prezydentury jest najpopularniejszym politykiem prawicy. Budowaniu jego pozycji pomaga ostry konflikt z rządem, ale też kłopoty w samym PiS. Prezydent do obrony polityków partii Kaczyńskiego się nie pali i dzięki temu zachowuje popularność wśród elektoratu Konfederacji czy braunistów.

Anna Dąbrowska
03.12.2025
Reklama