Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Film

Zmory Marczewskiego

Recenzja kolekcji DVD: Wojciech Marczewski

Trzy tytuły: „Zmory” (1979), „Dreszcze” (1981) i „Ucieczka z kina Wolność” (1990) w jednym.

Koledzy, czy musieliście robić te filmy, które zrobiliście? – pytał Wojciech Marczewski na pierwszym po 1989 r. festiwalu w Gdyni. On całe lata 80. milczał.

W nowej Polsce też nie kręci filmu za filmem. Uczy, pomaga młodszym; osobliwy charakter jak na artystę. Nic dziwnego, że nie ma imponującej filmografii, ale za to każdy tytuł, pod którym się podpisał, coś znaczy w historii polskiego kina. Na boxie, który trafia właśnie do sprzedaży, znalazły się trzy tytuły: „Zmory” (1979), „Dreszcze” (1981) i „Ucieczka z kina Wolność” (1990).

Filmy różne: pierwszy jest luźną ekranizacją skandalizującej powieści Emila Zegadłowicza z początku XX w., akcja drugiego dzieje się w czasach stalinowskich, w trzecim mamy Polskę oswajającą się z odzyskaną w 1989 r. wolnością (reżyser udzielił wówczas „Polityce” wywiadu, w którym mówił o „zatruciu świeżym powietrzem”). Ale jednocześnie podobne: w każdym mamy bowiem bohatera zmagającego się ze swymi zmorami.

W „Zmorach” będą to pierwsze fascynacje erotyczne, w „Dreszczach” uwodzenie nieletniego bohatera komunistyczną ideologią, w „Ucieczce” rozterki cenzora, który chce przejść na stronę swych ofiar. Dobrze się stało, że Kino Polska przypomniało trochę zapomnianego ostatnio wybitnego twórcę. A może Marczewski sam się jeszcze przypomni, robiąc film o zmorach męczących nas dzisiaj?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną