Wymyślone w pociągu
Recenzja filmu: "Prosta historia o miłości", reż. Arkadiusz Jakubik
Wcale nie taka prosta ta historia. Słyszymy zza kadru głosy dwojga narratorów, którzy, jadąc pociągiem, wymyślają opowieść o romansie dwojga przypadkowo spotykających się bohaterów, która następnie jest filmowana, a żeby wszystko było jeszcze bardziej skomplikowane – wykonawcy głównych ról zakochują się w sobie. Przy dobrych chęciach dałoby się to gmatwać dalej, np. wymyślając, że powstaje film o filmie w filmie. Reżyser Arkadiusz Jakubik, debiutujący w nowym fachu, znany był dotychczas przede wszystkim jako aktor Wojciecha Smarzowskiego (wybitne role w „Weselu” i „Domu złym”). Pytany w wywiadzie dla miesięcznika „Film”, co jako początkujący filmowiec zawdzięcza Smarzowskiemu, odpowiedział: „Że najważniejszy jest scenariusz, potem aktorzy i montaż”.
Montaż rzeczywiście jest pierwszorzędny, akcja mimo licznych meandrów płynna. Aktorzy grają przyzwoicie, zaś odtwórczyni jednej z głównych ról Magdalena Popławska (znana dotychczas z teatru Warlikowskiego) to prawdziwe odkrycie. Będzie polskie kino mieć z niej pociechę. Tylko ten scenariusz – powiedzieć, że mało oryginalny, to niemal komplement. Pewnie bystry widz zauważy tu liczne cytaty i kiedy przykładowo aktorce wpadnie coś do oka, to niechybnie przypomni sobie scenę z „Pociągu” Kawalerowicza, ale jak długo można bawić się w skojarzenia? Zawsze mi się wydawało, że debiutant w pierwszym filmie chce nam powiedzieć coś ważnego, tymczasem Jakubik udowodnił jedynie, że kocha kino i pewnie czuje się na planie. Czekamy na drugi film.
Prosta historia o miłości, reż. Arkadiusz Jakubik, prod. Polska, 80 min