Kino Doroty Kędzierzawskiej stanowi jedno z bardziej oryginalnych zjawisk. Poetyckie, pięknie wystylizowane, impresyjne, jakby bez związku ze światem rzeczywistym, z którego czerpie inspirację. Zwykle poświęcone jest dzieciom. Tym niechcianym, z marginesu, które szukają dla siebie azylu, bezpieczeństwa, bo na miłość nie mają szans. Małych bohaterów Kędzierzawskiej rozpiera wielka energia, czerpana z sytuacji i zdarzeń najzupełniej przygnębiających, jak widok wygłodniałego, wzbudzającego litość psa czy okazja do zaciągnięcia się ukradzionym papierosem.
W „Jutro będzie lepiej” trójka rosyjskich bezdomnych w wieku od 6 do 14 lat, koczująca na dworcu kolejowym, podejmuje heroiczną próbę ucieczki za granicę. Gdzieś z Ukrainy albo Białorusi do budzącej nadzieję Polski. Po drodze kłócą się i godzą, uczą się przyjaźni, lojalności, ani na chwilę nie dopuszczając do siebie złych myśli. Kędzierzawska nie chce za szybko przerywać tej sielanki. Przedłuża podróż, jakby już sama wędrówka do wymarzonego raju stanowiła największą wartość ich krótkiego jeszcze życia. Promienne, ciepłe zdjęcia Artura Reinharta uwypuklają ten stan ekscytacji. Ich wspólny film można pochopnie nazwać naiwną bajką, ale w istocie to dość brutalna opowieść o smutku życia, w którym wszystko, co okrutne, zostaje przefiltrowane przez łagodne spojrzenie reżyserki, pragnącej wbrew logice ocalić swoich bohaterów. Powstały dzięki hojnej pomocy japońskiego producenta film rozpowszechniany jest w nietypowy sposób, metodą obwoźną, w ramach ambitnego programu Polska Światłoczuła, co umożliwia pokazywanie go w małych miasteczkach, gdzie brakuje sal kinowych.
Jutro będzie lepiej, reż. Dorota Kędzierzawska, prod. Polska, Japonia, 112 min