Film

Nędznicy śpiewający

Recenzja filmu: "Nędznicy", reż. Tom Hooper

Hugh Jackman (w środku) w roli Jeana Valjeana. Hugh Jackman (w środku) w roli Jeana Valjeana. Universal Pictures / materiały prasowe
W „Ziemi obiecanej” Reymonta jest scena, gdy fabrykant, dowiedziawszy się, iż we Francji zmarł Victor Hugo, pyta: „A w czym robił? Ile zostawił?”.

„Robił” w literaturze, na którą niezmiennie jest popyt, mówiąc językiem biznesmena z miasta Łodzi. „Nędznicy” to jedna z najbardziej popularnych powieści europejskich wszech czasów, najczęściej też filmowanych. Głównego bohatera Jeana Valjeana grali wielcy aktorzy, z legendarnym Jeanem Gabinem włącznie. I oto mamy w kinach najnowszych „Nędzników”, nie jest to jednak kolejna adaptacja powieści, lecz musicalu z muzyką Claude-Michela Schonberga, wystawianego od 1980 r. z wielkim powodzeniem na całym świecie, także w warszawskiej Romie. Reżyser Tom Hooper (Oscar za „Jak zostać królem”) postawił zdecydowanie na widowiskowość i rozmach inscenizacyjny, w wersji teatralnej nie do pomyślenia. XIX-wieczny Paryż, ogarnięty rewolucyjną gorączką, prezentuje się na ekranie znakomicie, a śpiew rozgniewanego ludu brzmi donośnie. To jednak tło, na którym rozgrywa się historia nieszczęsnego Jeana Valjeana, skazanego na galery za kradzież bochenka chleba, a po warunkowym zwolnieniu ściganego przez bezwzględnego inspektora Javerta. Są jeszcze biedna robotnica Fantine i jej córka Cosette, których losami przejmie się szlachetny Valjean, a my, widzowie, wraz z nim. Główne role Hooper obsadził popularnymi aktorami: Valjeanem jest Hugh Jackman, a inspektorem Russell Crowe, którego śpiewacze popisy nie wszystkich chyba przekonują, pomijając już, że były ekranowy gladiator ma chyba kłopoty z nadwagą. Biedną Fantine gra Anne Hathaway, zaś jej córkę Cosette Amanda Seyfried. Charakterystyczną parę monsieur i madame Thenardier odtwarzają Helen Bonham Carter i Sacha Baron Cohen, czyli Borat, i chyba za bardzo starają się być śmieszni.

Można by ponarzekać, że w wersji zaproponowanej przez Hoopera wszystkie główne wątki powieści zostały mocno zinfantylizowane, a niektóre długotrwałe partie wokalne wypadają nazbyt teatralnie, ale przecież to musical, który rządzi się własnymi regułami. Kto tę konwencję polubi, nie będzie w kinie się nudził, mimo że seans trwa ponad dwie i pół godziny. O czymś przecież świadczą Złote Globy i oscarowe nominacje dla filmu. Jak się okazuje, Viktor Hugo „robi” także w dzisiejszym show-biznesie.

 

Nędznicy, reż. Tom Hooper, prod. Wielka Brytania, 157 min

Polityka 04.2013 (2892) z dnia 22.01.2013; Afisz. Premiery; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Nędznicy śpiewający"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną