Film

Człowiek, moja własność

Recenzja filmu: „Zniewolony. 12 Years a Slave”, reż. Steve McQueen

Polityka
Wstrząsająco przenikliwy film zrobiony ręką i duszą prawdziwego mistrza.
Chiwetel Ejiofor w tytułowej roli.Monolith Film/materiały prasowe Chiwetel Ejiofor w tytułowej roli.

Dopiero takie filmy jak „Zniewolony” Steve’a McQueena dają szansę głębiej przeżyć i lepiej zrozumieć zbrodnię niewolnictwa, która obciąża historię Stanów Zjednoczonych. Pokazując gehennę wolnego czarnoskórego obywatela Północy, oszukanego, porwanego i oddanego w niewolę w 1841 r. rasistom z Południa, reżyser porusza się po pozornie oczywistym terytorium. Wielu filmowców przed nim próbowało podobną historię opowiedzieć, pokazując sceny gwałtów, chłosty, linczów. Nędzę życia Afroamerykanów, upokarzającą, niewolniczą pracę. Niedawno w „Django” symboliczny odwet na amerykańskich plantatorach wziął Tarantino. A jednak „Zniewolony” wnosi do zgranego tematu zupełnie nową jakość. Zmusza widzów, żeby odbyli wraz z bohaterem emocjonalną, traumatyczną podróż w mroki XIX-wiecznej mentalności białych pobożnych chrześcijan. Z wysokości demokracji szanującej prawa człowieka spadamy w otchłań barbarzyństwa porównywalnego z faszyzmem i obozami zagłady. McQueen śledzi tortury psychiczne wyrwanego z nowojorskiej elity wykształconego, czarnoskórego wirtuoza skrzypiec (wielka rola Chiwetela Ejiofora). Pyta, co dzieje się w sercu, gdy człowiekowi odmawia się prawa do człowieczeństwa. Rekonstrukcja sensacyjnych wydarzeń (film jest ekranizacją wspomnień Salomona Northupa) prowadzi do szerszej refleksji – oto moralność postawiona pod ścianą, zmagania z siłą, która ją miażdży. I – podobnie jak w „Głodzie” i „Wstydzie” – cierpienie, klęska bezsilności. To stanowi jądro wstrząsająco przenikliwego filmu zrobionego ręką i duszą prawdziwego mistrza.

 

Zniewolony. 12 Years a Slave, reż. Steve McQueen, prod. USA, 133 min

Polityka 5.2014 (2943) z dnia 28.01.2014; Afisz. Premiery; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Człowiek, moja własność"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną