Doba serialowa
Recenzja serialu: „24: Jeszcze jeden dzień”, reż. Joel Surnow, Robert Cochran
Akcja działa się w czasie rzeczywistym. Każdy sezon składał się z 24 odcinków i każdy z nich odpowiadał godzinie z doby, którą główny bohater, nieprzewidywalny, kierujący się własnym systemem zasad superagent CIA Jack Bauer, miał na ocalenie USA i świata przed totalną katastrofą. W najważniejszych momentach akcji na ekranie pojawiał się elektroniczny zegar, który stał się znakiem rozpoznawczym serialu. Po czterech latach przerwy zegar znów tyka, a Fox za 30-sekundowy spot reklamowy emitowany podczas dwugodzinnej premiery liczy sobie pół miliona dolarów (350 tys. w kolejnych odcinkach), czym przebija wszystkie stacje w tym sezonie.
Akcja serialu „24: Jeszcze jeden dzień” rozgrywa się cztery lata po wydarzeniach z finału ósmej serii „24 godzin”. Jack Bauer – grany ponownie przez Kiefera Sutherlanda, który za tę rolę zgarnął m.in. Złoty Glob – mimo ogromnych zasług dla USA, stał się dla amerykańskiej administracji obciążeniem i zagrożeniem i jest dziś ściganym przestępcą. Kiedy zostaje złapany przez CIA w Londynie – akurat gdy gości tam prezydent USA – niektórym trudno uwierzyć w przypadek. W tle współczesna polityka (producentem wykonawczym serii jest Howard Gordon, zdobywca Emmy za scenariusz świetnego „Homelandu”), drony, wojna w Afganistanie i Chińczycy. Akcja już nie pędzi, jak to było w poprzednich sezonach, tylko gna. Także dlatego, że nowa seria zamiast z 24 składa się z 12 odcinków.
24: Jeszcze jeden dzień, FOX, początek emisji: 10 maja, godz. 22.00