Bohaterem nowego miniserialu Ricky’ego Gervaisa, fana sarkastycznego humoru, stand-upera, twórcy kultowych seriali „Biuro”, „Statyści” czy „Derek” oraz paru mniej udanych komedii, jest świeży wdowiec w tzw. średnim wieku. Dla Tony’ego, granego przez samego Gervaisa, dziennikarza lokalnej gazety, prawdziwe życie skończyło się wraz ze śmiercią żony (rak). Dni upływają mu na celebrowaniu swojego bólu i zatruwaniu życia otoczeniu sarkastycznymi, z rzadka błyskotliwymi, częściej po prostu politycznie niepoprawnymi uwagami oraz straszeniem samobójstwem. Tymczasem wszyscy i wszystko wokół – od przyjaciół z pracy, przez przygodnie poznanych ludzi, po cudowną sunię i przepiękną przyrodę angielskiej nadmorskiej prowincji – dwoją się i troją w dostarczaniu mu powodów do dojrzewania i pogodzenia się na nowo z życiem. Serial ma momenty naprawdę przejmujące – to głównie te, w których w migawkach widzimy bohaterów spotykanych przez Tony’ego w jego pracy reportera, życiowo poranionych, cierpiących, na swój sposób szukających ukojenia. Całość jednak tonie pod ciężarem ego Gervaisa oraz komplementów, wyrazów wsparcia i porad życiowych, jakich nie szczędzą jego bohaterowi inne postacie w dość sztucznych monologach. Fraza „such a lovely man” pada tu z rekordową częstotliwością.
After Life, autorstwa Ricky’ego Gervaisa, Netflix, 6 odc.