Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Obywatel Havel

Recenzja filmu: "Obywatel Havel", reż. Pavel Koutecky i Miroslav Janek

Film jest wyjątkowo oryginalny, a Havel fascynujący

Takiego filmu jeszcze świat nie widział: przez 13 lat kamera dzień po dniu śledziła prezydenta europejskiego kraju. W domu, w podróżach, przy pracy – wszędzie. A kiedy prezydent złożył urząd, z tych kilometrów taśmy zmontowano film. Nazywa się „Obywatel Havel” i właśnie wchodzi na Polskie ekrany. Byłego opozycjonistę, dramaturga, prezydenta Czechosłowacji i Republiki Czeskiej widać w nim głównie w życiu albo nieoficjalnym, albo wręcz prywatnym. Na przykład kiedy w trakcie przygotowań do Bardzo Poważnej Uroczystości łazi po pałacowej kuchni degustując sos, a przy tym niemiłosiernie mlaszcze. Albo jak w czasie przymiarki stroju galowego w rozpiętej koszuli warczy: „nie wytrzymam, ja nie jestem manekinem”. Bywa też poważniej, kiedy Vaclav Havel wyraźnie zirytowany komentuje wydarzenia na czeskiej scenie politycznej. Ta układanka wygląda fascynująco i uroczo.

Vaclav Havel pokazuje to, za co lubimy go najbardziej: potwierdzoną więzieniem w przeszłości twardość odważnego bojownika, mądrość filozofa na tronie i szczególny luz trzpiotowatego artysty, który wyraźnie źle się czuje wtłoczony w pompatyczne formy wielkiej polityki. Całkiem jak na plakacie filmu, gdzie były prezydent siedzi majtając nogami w powietrzu, w butonierce ma kwiatek, na kolanach psa, a spod nogawek wystają mu skarpetki nie dość, że kompletnie niedopasowane do garnituru, to jeszcze każda inna. Wielbiony w świecie Havel dla Czechów jest jednak postacią dużo bardziej złożoną. Pewnie stąd relatywnie chłodne przyjęcie filmu Pavla Kouteckyego i Miroslava Janeka przez tamtejszą krytykę (jakkolwiek dostał główną nagrodę dla filmu dokumentalnego w konkursie Czeski Lew za rok 2008). Główny zarzut był taki, że twórcy nawet nie próbowali robić filmu „obiektywnego”, tylko zmontowali przyjemny obrazek doskonale dopasowany do pieczołowicie budowanego image’u Havla: wesołego mędrca, kontrkulturowca wtłoczonego w smoking, wielbiciela Rolling Stonesów, który oprowadza Mike’a Jaggera po kapiących złotem salach Hradu.

„Wprawdzie daje nam zajrzeć pod pokrywkę kuchni prezydenckiej, jakby w ogóle nie widział kamery – ale przy tym ją przecież zauważyć musiał” – pisał krytyk portalu aktualne.cz. Renomowany tygodnik „Respekt” był jeszcze bardziej dosadny: „laurka”. Z polskiego punktu widzenia to jednak dzielenie włosa na czworo: film jest wyjątkowo oryginalny, Havel fascynujący, a polityka oglądana z takiej perspektywy wyjątkowo nienudna.

Polityka 18.2009 (2703) z dnia 02.05.2009; Kultura; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Obywatel Havel"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną