Najnowsza książka Annie Proulx „Dobrze jest, jak jest” to zbiór opowiadań, co wydawca dyskretnie przemilcza na okładce, wychodząc zapewne z założenia, że krótkie formy sprzedają się gorzej niż powieści. Tymczasem to właśnie opowiadania przyniosły tej amerykańskiej pisarce sławę, a sfilmowana przez Anga Lee „Tajemnica Brokeback Mountain” – opowieść o homoseksualnej fascynacji dwóch kowbojów – dała jej status gwiazdy.
Proulx znów kreśli przejmujący portret Dzikiego Zachodu. Jednocześnie metodycznie w każdym kolejnym opowiadaniu odziera go z romantycznej westernowej legendy. Mamy tu m.in. wstrząsającą historię pary pionierów, którzy zasiedlają pod koniec XIX w. „własny kawałek nieba”. W pamięci zostaje opisana w innym opowiadaniu dramatyczna walka o przetrwanie rodziny w czasie Wielkiego Kryzysu. Oraz zamykająca tom współczesna historia niekochanej dziewczyny, która usiłując wyrwać się z prowincjonalnego miasteczka, trafia do armii i ląduje na wojnie w Iraku. Nad skazanymi na porażkę, szamoczącymi się bohaterami góruje milcząca, ale i przepiękna przyroda.
Najnowszej książce Annie Proulx brakuje jednak tego rozmachu, który miały jej poprzednie utwory. Na 9 zawartych w książce opowiadań tak naprawdę tylko trzy zostają w pamięci na dłużej. Jako niezmordowana portrecistka amerykańskiej prowincji Proulx na własne życzenie startuje w kategorii, gdzie standardy wyznaczyli klasycy – Capote i Steinbeck. Tym razem została daleko w tyle.
Annie Proulx, Dobrze jest, jak jest, przeł. Marta Jabłońska-Majchrzak i Konrad Majchrzak, Rebis, Poznań 2010, s. 269