Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Książki

Falstart w Gdyni 2010

Falstart ;) Falstart ;) Dariusz Dyr / BEW
Miało być jak w Cannes. Piękna majowa pogoda, świetne nowe filmy, gwiazdy i końcowa gala w wielkim namiocie rozstawionym na plaży. Jak na razie, jedynie gala jest pewna.

Kto będzie nagrodzony i za co? Po dwóch dniach konkursowych projekcji kandydatów do wielkich nagród nie widać, zaś opinie krytyków siedzących od rana do wieczora w Multikinie (pięć, sześć tytułów dziennie) są wyjątkowo zgodne z nastrojami festiwalowych gości oglądających filmy w Teatrze Muzycznym i głosujących brawami, których natężenie bada specjalne urządzenie. Pierwsze notowania nie są raczej satysfakcjonujące dla autorów: najczęściej brawa trwały kilkadziesiąt sekund, zaś jeden z filmów oklaskiwany był zaledwie 6 sekund, choć i na tyle nie zasługiwał.

Za wcześnie na uogólnienia, przed nami jeszcze cztery festiwalowe dni, ale trudno nie zauważyć, że gdyńska impreza zaczęła się od falstartu. Co jest tym bardziej przykrym zaskoczeniem, że po poprzednim festiwalu, na którym pojawiły się takie tytuły jak „Rewers”, „Wojna polsko-ruska” i „Dom zły” niemal oficjalnie i urzędowo ogłoszono renesans polskiej kinematografii. Początek majowego festiwalu każe się zastanowić, czy entuzjazm nie był przedwczesny.

Do konkursu zgłoszono niemal 40 nowych tytułów, ostatecznie zakwalifikowano 20 (reszta pokazywana jest w ramach Panoramy Polskiego Kina, ale brakuje czasu, by je zobaczyć), i już teraz widać, że za dużo. Już „zaliczyliśmy” filmy kompletnie nieudane, jak „Fenomen” Tadeusza Paradowicza czy „Nie opuszczaj mnie” Ewy Stankiewicz, a przecież to dopiero początek imprezy.

Błędy są wciąż te same. Przede wszystkim jest to kino źle napisane: coś co mogłoby być ewentualnie pomysłem na film, traktowane jest jak skończony scenariusz i trafia do realizacji. Nawet najlepsi aktorzy nie są w stanie tchnąć ducha w postacie z papieru. I te męczące dłużyzny! Czasem aż chce się zawołać w sali filmowej: a gdzie był producent, dlaczego nie kazał wyciąć kilku bezsensownych i zbędnych scen?

O innych wadach filmów pokazywanych w Gdyni, lecz – mam nadzieję – i o zaletach w następnej relacji.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną