Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Książki

Terytorium chorego żółwia

Nowa błyskotliwa powieść Houellebecqa

Michel Houellebecq Michel Houellebecq ITAR-TASS / Forum
Michel Houellebecq, najpopularniejszy obecnie pisarz francuski, napisał nową powieść „Mapy i terytorium”, która stała się wydarzeniem, zanim trafiła do księgarń. Tym razem jednak mniej pisze się o skandalu, więcej o klasie pisarskiej autora.
Okładka książki MAPY I TERYTORIUMmateriały prasowe Okładka książki MAPY I TERYTORIUM

Pisarz Michel Houellebecq nie żyje, zabity strzałem prosto w serce. Jego głowa została metodycznie oddzielona od ciała, ciało zaś równie fachowo oddzielone od szkieletu, pocięte na drobne pasemka w stylu „koreańskie barbecue” i starannie wymieszane z równie rozdrobnionym korpusem ukochanego psa pisarza. W chwili pogrzebu oczom żałobników ukazuje się więc mała trumienka – Houellebecq nie tylko przestał istnieć, ale – podobnie jak cała ludzkość i stworzona przez nią cywilizacja – został zredukowany do żałosnych, zbędnych szczątków, które tylko nielicznym, tym obdarzonym tak niepopularną dzisiaj pamięcią, przypominają o jego wspaniałej przeszłości. To epilog „Mapy i terytorium” („La Carte et Territoire”, Flammarion 2010) – najnowszej powieści Houellebecqa – enfant maudit współczesnej francuskiej literatury. Jak się jednak okazuje, pisarz żyje i ma się wyjątkowo dobrze, tym bardziej że tym razem zbiera niemal same pochwały krytyków.

Wszystkie poprzednie dzieła pisarza, zadeklarowanego mizantropa i mizogina, skandalisty i prowokatora, poczynając od „Poszerzenia pola walki” (1994 r.) – krytyki liberalnego kapitalizmu, poprzez kontrowersyjne „Cząstki elementarne” (1998 r.) i „Platformę” (2001 r.), a kończąc na futurystycznej „Możliwości wyspy” (2005 r.), wywoływały skandal. Autorowi zarzucano moralny nihilizm, propagowanie uwłaczającego godności kobiet wizerunku samicy-obiektu seksualnego, nawoływanie do nienawiści rasowej. Wskutek zbiorowej akcji ze strony mediów i stowarzyszeń promuzułmańskich, po swych co najmniej niefortunnych deklaracjach („Islam jest najgłupszą religią świata”), Houellebecq zdecydował się na opuszczenie Francji i zamieszkanie w Hiszpanii. Pojawiały się również zarzuty jeszcze bardziej zasadnicze – pisano o mentalnej dewiacji pisarza, przejawiającej się w nienawiści do całej ludzkości. Źródła tej ostatniej przypadłości usiłowano szukać po freudowsku w dzieciństwie Michela, pozbawionym miłości i poczucia bezpieczeństwa. „Pewnego lata przejechałem z moim ojcem całą Francję jego jeepem. Za każdym razem, kiedy się zatrzymywał, bałem się, że mnie wyrzuci i zostawi na skraju szosy” – zwierzył się filozofowi Bernardowi Henry-Levy’emu w korespondencji, opublikowanej w 2008 r. pod znamiennym tytułem „Wrogowie publiczni”.

Dorosłość – dwa nieudane małżeństwa, w tym pierwsze zakończone głęboką depresją pisarza i pobytami w szpitalach psychiatrycznych, brak kontaktu z jedynym synem i walka na śmierć i życie z matką (w 2008 r., pod nazwiskiem Lucie Ceccaldi, opublikowała ona autobiografię „Niewinna”, w której przedstawiła syna jako zimnego, neurastenicznego potwora) – na pewno nie przyczyniła się do poprawy stanu psychicznego Houellebecqa, okazała się natomiast wprost bezcennym materiałem do jego literackich peregrynacji.

Szokujący portret człowieka

Nie udało mu się wprawdzie otrzymać najważniejszego literackiego wyróżnienia Francji – nagrody Goncourtów (chociaż w 1998 r. była ona tuż-tuż), jest jednak najbardziej znanym współczesnym autorem znad Sekwany, a jego książki tłumaczone są na ponad 40 języków.

Malowany przez Houellebecqa na przemian szokujący i melancholijny portret współczesnego człowieka – kierowanego seksualnymi impulsami samotnika, skrywającego pod maską cynizmu nieśmiałe marzenia o choćby chwilowym szczęściu, to nie tylko indywidualna artystyczna kreacja, ale przede wszystkim przerażająco trafna analiza socjologiczna.

Jego wielbiciele widzą w nim wielkiego moralistę, wrogowie – makiawelicznego manipulatora – te dwa odbicia przenikają się w prowadzonej przez niego literackiej grze luster. Nihilistyczni bohaterowie Houellebecqa to alter ego samego pisarza, ale nie należy zapominać, że jest on również autorem kilku tomików intymnej wręcz poezji. Houellebecq, twórca i człowiek, to postać pełna sprzeczności i może dlatego tak fascynująca – nic dziwnego, że każde jego dzieło jest wydarzeniem wydawniczym.

Kiedy szacowna oficyna Flammarion zapowiedziała wydanie nowej książki Houellebecqa, spodziewano się kolejnej literackiej i obyczajowej bomby. Tym razem jednak do skandalu nie doszło. Wręcz przeciwnie – Houellebecq, zwykle unikający kontaktów z mediami, pojawiał się uśmiechnięty i odprężony we wszystkich liczących się programach telewizyjnych i radiowych, gdzie, starannie omijając zapalne tematy, prowadził konwencjonalną promocję swego dzieła.

 

 

Sama książka „Mapa i terytorium” również nie ma w sobie nic szokującego – po raz pierwszy od lat pisarz zrezygnował z naturalistycznych opisów seksu i wulgaryzmów, zapomniał o galerii kobiet-przedmiotów i swojej rytualnej mizoginii, zarzucił nawet pasjonujące go wykłady na temat religii, biologii, marketingu i innych aspektów współczesnej cywilizacji, ograniczając się do poprowadzonej przejrzyście intrygi. Po raz pierwszy osadził też akcję w neutralnym świecie sztuki – „Mapa i terytorium” to opowieść o meandrach kariery fotografa Jeda Martina, przedstawiciela pokolenia dzisiejszych trzydziestolatków. Jed, kolejne alter ego Houellebecqa, typ aspołeczny i niezdolny do uczucia przyjaźni czy miłości, radzi sobie zupełnie nieźle pod względem zawodowym, najpierw uwieczniając przedmioty codziennego użytku, a następnie fotografując mapy drogowe Michelina.

Kopie ciekawsze od oryginału

Dlaczego mapy? Dlatego, że mapa jest bardziej interesująca od rzeczywiście istniejącego terytorium – odpowiada Houellebecq – podobnie jak kopia okazuje się bardziej pociągająca od oryginału, a dzieło literackie od opisywanej rzeczywistości. Bo rzeczywistość wymyka się autentycznemu poznaniu, można ją jedynie opisać, zamknąć na chwilę, chociaż – jak pisała w „Biegunach” Olga Tokarczuk – opisać znaczy zniszczyć.

„Mapa i terytorium” staje się tym samym zakamuflowaną, jak zwykle u Houellebecqa, dyskusją o granicach ludzkiego i artystycznego poznania. Sam Jed przerzuca się wkrótce na malarstwo i, po skromnej serii poświęconej rzemiosłu, zaczyna robić wielką karierę jako portrecista „wielkich” tego świata – przemysłowych i informatycznych potentatów oraz medialnych i politycznych sław. Jego planowana wystawa nie może obyć się bez odpowiedniej oprawy – tu do powieści wkracza pisarz Michel Houellebecq, neurastenik o tendencjach maniakalno-depresyjnych, „stary, chory żółw” i „torturowany śmieć”, któremu przypada zadanie napisania katalogu ekspozycji.

Houellebecq z prawdziwie wisielczym humorem maluje w „Mapie i terytorium” swój autoportret, z upodobaniem reżyserując scenę własnej śmierci. Struktura jego dzieła opiera się właśnie na dwóch wymienionych wyżej postaciach, a wątek kryminalny przeplata się ze scenami ze świata sztuki i mediów. Na stronach „Mapy i terytorium” przewija się cała galeria kolekcjonerów, dziennikarzy i potraktowanych karykaturalnie krytyków. Houellebecq rozdaje razy, ale czyni to z wyraźnym przymrużeniem oka – czyżby w końcu odnalazł wewnętrzny spokój? Powracają, co prawda, niewesołe konkluzje dotyczące stosunków międzyludzkich, przemyślenia na temat samotności, starości, chronicznego braku miłości oraz nieuniknionej śmierci cywilizacji, ale wszystko to tym razem ubrane jest w formę burleski i błyskotliwej satyry. Pisarz twierdził zawsze, że ma umysł ścisły (nie na darmo posiada dyplom inżyniera agronomii), operujący logicznymi zdaniami i płynnym ciągiem obrazów – jego najnowsza powieść jest pod względem formalnym prawdziwym majstersztykiem. O czym zapewne przekona się wkrótce także polski czytelnik (Wydawnictwo W.A.B. zapowiada wydanie nowego Houellebecqa „najszybciej, jak to możliwe”).

Tryumf prawie ostateczny

„Mapa i terytorium” pojawiła się na rynku księgarskim jako jedna z 700 wrześniowych premier i zajęła natychmiast czołowe miejsce w rankingach. Już w pierwszym tygodniu nakład książki osiągnął 190 tys. egz., z czego 110 tys. przeznaczono do bezpośredniej sprzedaży. W ciągu siedmiu dni rozeszło się ponad 20 tys. tomów – Houellebecq prześcignął tym razem nawet czołową francuską producentkę bestsellerów Amélie Nothomb. Również krytyka, z reguły podzielona, zgotowała mu tym razem prawie jednomyślne, triumfalne przyjęcie. Słynny Bernard Pivot w „Journal du Dimanche” pisał o „ważnym dziele przynoszącym zaszczyt francuskiej literaturze”, prawicowe „Le Figaro” mówiło o „bulwersującej powieści”, „L’Express” o „podbijaniu serc i ostatecznym triumfie pisarza”, zaś katolicki „Le Point” rozprawiał o „książce niewyczerpywalnej w lekturze, na miarę dzieł Mallarmé”. Wtórowały im pisma o profilu lewicowym – „Libération” piórem Claire Devarrieux zachwycała się „wyjątkową powieścią”, zaś wymagający zwykle „Le Monde” odważył się napisać, że „Mapa i terytorium” jest „opowieścią o wielkiej sile, humorze i wyobraźni”, chociaż również na jego łamach Michael Orthofer zarzucał Houellebecqowi koncentrowanie się „jedynie na własnej osobie”. Wybrzydzał natomiast dziennik „Le Parisien”, ale kto przejmuje się tym, co pisze „Le Parisien”? – pytali zgryźliwie zwolennicy twórczości autora „Platformy”.

Szczęście nigdy nie jest jednak doskonałe – i tak Houellebecq został oskarżony o plagiat: zarzucono mu... przepisanie not z internetowej Wikipedii. Chodziło m.in. o biografię lidera konserwatywnego ruchu na rzecz polowań, opis miasta Beauvais, muchy domowej (!) i ministerstwa spraw wewnętrznych. Pisarzowi nie grozi jednak raczej żaden proces – hasła Wikipedii są dziełem zbiorowym i mało prawdopodobna wydaje się hipoteza wszczęcia postępowania sądowego przez ogół internautów. Prowokator nie żyje, ale stary, chory żółw może spać spokojnie.

Polityka 40.2010 (2776) z dnia 02.10.2010; Kultura; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Terytorium chorego żółwia"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną