Na dziesiątą książkę, a trzeci zbiór opowiadań w dorobku Szczepana Twardocha – jednego z felietonistów pojawiających się w Kawiarni Literackiej POLITYKI – składają się trzy teksty premierowe i trzy znane czytelnikom Nowej Fantastyki i Lampy. Choć różne, bo znajdziemy wśród nich zarówno historie obyczajowe, jak i horrory, wszystkie łączy wspólny temat – cielesność. To ona wpływa na to, jak nas postrzegają inni, a przede wszystkim jak sami siebie postrzegamy. W „Masarze” ciało jest ohydną powłoką, w „Uderz mnie” i „Dwóch przemianach...” stanowi obiekt pożądania, w „Gerdzie” staje się emanacją siły psychicznej (żylasty Gerd i otyły syn). W „Ona płynie w moich żyłach” – najlepszym opowiadaniu zbioru – stanowi natomiast ostatni bastion, skorupę, która pozostaje, gdy tracimy wszystko, co nam drogie i co nas określa. Autor „Wiecznego Grunwaldu” pisze w tych opowiadaniach również o rozczarowaniu rzeczywistością, wzbierającej nienawiści, która kiedyś musi znaleźć ujście, o samotności, rozpaczy i gorzkiej miłości, o dwóch skrajnie różnych obliczach ojcostwa (przepaść między pokoleniami w „Gerdzie” oraz miłość i ból straty w tytułowym „Tak jest dobrze”).
Twardoch konsekwentnie rysuje obraz świata pełnego rozpaczy i cierpienia, w którym nawet jeżeli ktoś się śmieje, to przez łzy. Jest w tych pesymistycznych wizjach coś magnetycznego. Jak u Cormaca McCarthy’ego, do którego Twardoch bezpośrednio nawiązuje w opowiadaniu tytułowym, a pośrednio – poprzez styl – w pozostałych. Piękno języka, którym posługuje się Twardoch, doskonale kontrastuje z okropieństwem świata, nadając lekturze wyjątkowy słodko-gorzki posmak.
Szczepan Twardoch, Tak jest dobrze, Powergraph, Warszawa 2011, s. 240