Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Pokątny pastuszek

Recenzja książki: Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

materiały prasowe
Ten tom znowu uświadamia nam wyjątkowość Dyckiego, który w niesłychany sposób łączy ironię i liryzm.

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki za tom wierszy „Piosenka o zależnościach i uzależnieniach” otrzymał dwa lata temu nagrodą NIKE. Teraz ukazało się „Imię i znamię”, tom bogaty i wielowarstwowy, w którym znajdziemy znajome wątki: chorobę matki, homoerotyzm, upokorzenie, śmierć. Tym razem jeszcze głębiej wchodzimy w rodzinną historię i traumę z nią związaną. W przypisie na końcu książki autor opowiada o tym, jak część rodziny znalazła się w UPA (Ukraińskiej Armii Powstańczej), co było u niego w domu tematem tabu. Matka w wierszach występuje jako „banderówka” i po raz pierwszy pojawia się ojciec, polski nacjonalista, który mówił mieszaniną polskiego i ukraińskiego (językiem chachłackim). To był też pierwszy język poety. Z historii rodzinnej i z nieistniejącego języka („hniłki” i „bziuczki”) czerpie poezja, która jest jednak nie tylko powrotem, ale i buntem przeciwko przeszłości, próbą wyzwolenia się. W tomach Tkaczyszyna-Dyckiego zwykle pojawiał się jakiś bohater, często był to „Dycio”. Tym razem jest to postać poety pastuszka, który pasie wiersze – baranki.

Ten tom znowu uświadamia nam wyjątkowość Dyckiego, który w niesłychany sposób łączy ironię, liryzm i najdalsze rejestry: od tajemniczego języka chachłackiego, przez język ulicy, po cytaty z Iwaszkiewicza. I z tej mieszanki tworzy piosenki niezwykłej urody: „otóż poeta zrobi wiersz z każdego/ździebka choćby z nekrologu”.

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Imię i znamię, Biuro Literackie, Wrocław 2011, s. 60

Polityka 45.2011 (2832) z dnia 01.11.2011; Afisz. Premiery; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Pokątny pastuszek"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną