Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Gaz na ulicach

Recenzja książki: M.Lewandowski, M.Gawlikowski, "Gaz na ulicach"

materiały prasowe
Książka wymyka się czarno-białej wersji świata opisującą wojnę Polską – Jaruzelską. Autorzy, którzy sami byli uczestnikami tamtych wydarzeń, potrafili zachować dystans i umiar.

Autorzy większości książek historycznych o stanie wojennym zwykle popadają w pułapkę, próbują rozstrzygnąć spór: czy było zagrożenie radziecką interwencją, czy nie było. Głównie więc zgłębiają radzieckie i polskie archiwa w poszukiwaniu jednoznacznej odpowiedzi.

Książka „Gaz na ulicach” Mirosława Lewandowskiego i Macieja Gawlikowskiego jest inna, bo autorzy uznali, że pamięć ludzka jest ważniejsza od pożółkłych papierów archiwalnych. Dzięki temu możemy poczuć emocje tamtych dni i zbliżyć się do tamtych wydarzeń czytając relacje pojedynczych osób. Autorzy nie poszli na łatwiznę. Choć przejrzeli setki tomów archiwów IPN, to raporty SB są dla nich tylko punktem wyjścia do opowiedzenia historii krakowskiego podziemia po 13 grudnia 1981 r.

Odpytali 70 bohaterów tamtych wydarzeń, odnaleźli niepublikowane pamiętniki, wspomnienia i listy, by przybliżyć atmosferę tamtych dni. Dzieki temu możemy poczuć strach, obawy i beznadzieję tamtych dni. Szczególnie ważne są świadectwa z tej drugiej strony - funkcjonariuszy SB i MO, którzy po latach zdecydowali się wyznać ze szczegółami, jak tłumili wolność. Po trzydziestu latach odważyli się też powiedzieć o swoim strachu, który towarzyszył im w działaniu.

Porucznik Aleksander Mleczko opowiedział, jak sam siebie przekonywał przed pacyfikacją zajezdni MPK, że nie może okazać strajkującym słabości. „Podchodzę do szlabanu. Przedstawiam się. Jakby piorun strzelił w pietruszkę. Wszyscy naraz zaczęli się przekrzykiwać, że strajk, że Ojczyzna, że oni do skutku, i tak dalej, i tak dalej. Jest dobrze, mówię do siebie, żaden mi nie przypierdolił.”

To też książka o bezradności i beznadziei ludzi, którzy podjęli wówczas walkę. Jeden z nich wspomina, że gdy rozpoczał się strajk w Łagiewnikach, chcieli przeciąć kable doprowadzające prąd do zajezdni, ale nie znaleźli nikogo, kto potrafiłbny to zrobić. „Brzmi to nieudolnie i żalośnie, ale nie byliśmy zdolni do stawiania oporu” – wspomina, jak przestraszeni pracownicy uciekali nocą ze strajku, pozostawiając całkowicie bezbronnych kolegów. Nawet ksiądz bał się przyjść wspomóc strajkujących.

Książka Lewandowskiego i Gawlikowskiego wymyka się czarno-białej wersji świata opisującą wojnę Polską – Jaruzelską. Autorzy, którzy sami byli uczestnikami tamtych wydarzeń, potrafili zachować dystans i umiar. Dzięki temu czyta się ją jak fascynujący reportaż z przeszłości. Lewandowski z Gawlikowskiem szczegółowo dokumentują krakowskie strajki, pacyfikacje, aresztowania, pobicia, zabójstwo Bogdana Włosika w Nowej Hucie. Rzucają te lokalne wydarzenia na tło tego, co się działo wówczas w innych częściach Polski. Obnażają bezradność „Solidarności” i brak jakiegokolwiek przygotowania na wprowadzenie stanu wojennego.

Autorzy stawiają tezę, że związek nie miał żadnych szans i przypominają, że w kolebce „Solidarności”, Stoczni Gdańskiej nikt było w ogóle ludzi, którzy gotowi byliby strajkować. Sił nie starczało nawet, by porozstawiać ludzi pojedynczo wzdłuż płotu stoczni. Równie anemicznie było też w innych regionach.

„Gaz na ulicach” miał być książką poświęconą krakowskiemu środowisku KPN, ale na szczęście autorzy sięgają znacznie głębiej snując opowieść o wszystkich grupach oporu, które walczyły z komuną w roku 1982. Warto sobie czasem przypomnieć ten czas, by wiedzieć, jaką drogę przeszliśmy w ciagu ostatnich 30 lat.

Mirosław Lewandowski, Maciej Gawlikowski, Gaz na ulicach, Dar-Point, Muzeum Historii Polski i Fundacja Wolności, Kraków 2011, t.I s. 602, t.II s. 282

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną