Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Dziennik widmo

Recenzja książki: Sławomir Mrożek, "Dziennik"

materiały prasowe
Trzeci tom dziennika Sławomira Mrożka wymaga od czytelnika najwięcej cierpliwości – autor męczy się ze sobą, a czytelnik razem z nim. Scena się zawęża, nie ma dalekiej Polski (oprócz momentu wprowadzenia stanu wojennego), niewiele znajdziemy wypisów z lektur, spotkań czy komentarzy do własnej twórczości, jest tylko autoanaliza.

Ja i ja. W fascynującym pierwszym tomie widzieliśmy, jak Mrożek podejmuje ten wysiłek, przystawia krzywe lustro do siebie, mierzy się z tym, co wydawało mu się okropne. Dziennik służył mu do tego, żeby ustalić, czym jest „stan duszy”, „dusza” i w ogóle życie. Pierwszy tom zyskał wstrząsającą klamrę, którą była śmierć żony. Te zapiski były dla niego miejscem gry o najwyższą stawkę, o odzyskanie życia. „Piszę, żeby żyć” – notuje.

Tyle że w tym ostatnim tomie cały ten eksperyment dla niego samego okazuje się złudny, bo nic się nie zmienia. Nazywa go dziennikiem widmem, bo mimo że pisze tylko o sobie, nie ma w nim „ja”. Okazuje się, że „ja” jest tak naprawdę wrogiem. Produkuje złudzenia. Świat zewnętrzny jest gdzieś za szybą i dlatego mamy wrażenie, że to się dzieje nie wiadomo kiedy, w jakiejś zamkniętej przestrzeni. Jedno się jednak zmienia – kończy się obsesyjna miłość do niejakiej Y. W dzienniku znajdujemy tylko zapiski mówiące, jak jest straszna ta relacja i jakie okropne są kobiety, ten inny, przyziemny gatunek ludzki. Mrożek przyznaje, że zawsze odczuwał lęk wobec kobiet. A jednak właściwie jedynym poruszającym momentem w tym tomie jest zapisek przeznaczony dla Y (gdyby kiedyś tu zajrzała). „Jesteś, stale jesteś, i tak już od ośmiu lat”.

Mrożek sam przyznaje, że nie pisze o tym, co najważniejsze, duża część przeżyć jest ukryta nawet w dzienniku intymnym. Za to dużo znajdziemy rozważań o naturze człowieka. I rzeczywiście, nie mamy poczucia, że jesteśmy dopuszczeni tak blisko jak w pierwszym tomie. Czytelnik dobrze rozumie, że te zapiski dla Mrożka były niezbędne jak kontrola pulsu, natomiast dla kogoś z zewnątrz to jest zamknięty pokój czyjegoś „ja”.

 

Sławomir Mrożek, Dziennik, t. 3, 1980–1989, Wydawnictwo Literackie, Kraków, s. 830

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki

Polityka 11.2013 (2899) z dnia 12.03.2013; Afisz. Premiery; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziennik widmo"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną