Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Fragment książki: „Tam, gdzie kończy się kraj”

materiały prasowe
Zużył wszystkie siły na wędrówkę ze swojego pokoju, trzydzieści pięć kroków, krok i odpoczynek, krok i odpoczynek, opierając się o ściany, framugi, puste wózki do rozwożenia posiłków.

– Hej, cicho bądź!

– Kto to?

– Zamknij się wreszcie! Wszystkich obudziłaś!

– Trzymałam ją.

– Co takiego?

– Na skale. Siedziałyśmy tam razem.

– O jakiej skale gadasz? Daj ludziom spać.

– Nagle wypadła mi z rąk.

– Woła coś, śpiewa.

– Przecież spałam.

– I krzyczałaś!

– Puściła moją rękę i spadła.

– Przestań, śpij wreszcie.

– Zapal światło.

– Zwariowałaś?

– Zapomniałam.

– Zabiją nas, jak zapalimy.

– Czekaj.

– Co?

– Śpiewałam coś?

– Śpiewałaś, krzyczałaś, wszystko naraz. A teraz cicho.

– Co takiego śpiewałam?

– Co śpiewałaś?!

– No, co śpiewałam przez sen?

– Skąd mam wiedzieć? Same wrzaski. To właśnie śpiewałaś. Co śpiewałam, co śpiewałam…

– Przecież sam mówiłeś, że śpiewałam.

– To była jakby piosenka bez… no dobra, sam nie wiem.

– Nie zapamiętałeś?

– Zbzikowałaś? Ledwo żyję.

– A kto ty jesteś?

– Sala numer trzy.

– Też leżysz na tym oddziale?

– Muszę wracać.

– Nie idź… poszedłeś? Czekaj, halo… poszedł… co takiego śpiewałam?

Następnej nocy znowu ją obudził i znów się wściekał, że śpiewa na całe gardło i budzi cały szpital, a ona błagała, żeby postarał się sobie przypomnieć, czy to ta sama piosenka co wczoraj. Rozpaczliwie chciała się tego dowiedzieć ze względu na sen, który ostatnio śnił jej się prawie każdej nocy, zupełnie biały sen, wszystko w nim było białe, ulice i domy, drzewa, koty i psy, i skała nad urwiskiem. Jej rudowłosa przyjaciółka Ada też była całkiem biała, bez kropli krwi w ciele i twarzy. Ale tym razem też nie pamiętał, co śpiewała. Wstrząsały nim dreszcze, ona też dygotała, leżąc w swoim łóżku. – Jesteśmy jak kastaniety – powiedział, a ona, ku swemu zdumieniu, parsknęła żywym śmiechem, który aż połaskotał go od wewnątrz. Zużył wszystkie siły na wędrówkę ze swojego pokoju, trzydzieści pięć kroków, krok i odpoczynek, krok i odpoczynek, opierając się o ściany, framugi, puste wózki do rozwożenia posiłków. Teraz osunął się w progu, na pokrytą lepkim linoleum podłogę. Przez dłuższą chwilę oboje ciężko dyszeli. Chciał ją znowu rozbawić, ale nie mógł wydobyć głosu, a potem chyba zasnął.

– Powiedz.

– Co? Kto to?

– To ja.

– Ty.

– Jestem sama w pokoju?

– Skąd mam wiedzieć?

– Nic nie widać. Halo, jest tu kto?

– Ja jestem.

– Nie. Czy jest jeszcze ktoś?

– Wstaję.

– Co to było?

– Upadłem.

– Ciebie też tak trzęsie?

– Pewnie, że tak.

– Ile masz?

– Wieczorem miałem czterdzieści.

– A ja czterdzieści przecinek trzy.

– Muszę wracać.

*

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Świat Książki.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną