Marokańczyk Tahar Ben Jelloun, znany w Polsce m.in. z powieści „To oślepiające, nieobecne światło”, odsłania tylko szwy tej historii. Poznajemy ją w formie przekazu zawartego w tajemniczej księdze, która wpada w ręce na poły proroka, na poły bajarza. Oto Hadżdż Ahmed ma siedem córek. Ponieważ potrzebuje dziedzica, postanawia, że ósme dziecko tak czy owak wychowa na chłopca. Rodzi się dziewczynka, ale Mohamed, którego los został ustanowiony jeszcze przed narodzinami, przystaje na dyktat ojca. Z początku bezkonfliktowo (jako mężczyzna odbiera wszystkie przywileje i gardzi kobietami), z czasem z narastającym trudem (dają o sobie znać pierwsze symptomy dojrzewania). Dysonans i chroniczne poczucie dwoistości doprowadzają go (ją?) do obłędu. Musi wybierać między pragnieniami ciała a przymusem podtrzymywania pozorów. I tu właściwie historia się urywa. Wątek podejmują teraz różni samozwańczy prorocy, którzy konfabulują. Mnogość narratorów potęguje owo wrażenie szaleństwa, wywołanego nieustanną grą pozorów, desperacką próbą dookreślenia i odszukania odpowiedzi na najtrudniejsze pytanie: o to, kim się jest. Nie ma mowy o komforcie swobodnego podążania tokiem akcji, choć jednocześnie trudno nie czerpać przyjemności z nagromadzenia kunsztownych fraz (Ben Jelloun jest także poetą), cytatów wyjętych z Borgesa i chaosu strumienia świadomości. Jest w tym szaleństwie metoda.
Tahar Ben Jelloun, Dziecko piasku, przeł. Jacek Giszczak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2013, s. 208
Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.