W „Dzienniku zimowym” – jak informuje czytelnika wielkimi literami na tyle okładki wydawca – przeczytać można o „miłości, która ocala”. Pewnym zaskoczeniem może być jednak odkrycie, że miłością pisarza Paula Austera jest nikt inny jak on sam. Genialny nowojorczyk zwraca się do siebie w drugiej osobie i porównuje do Joyce’a oraz Moliera. Patrząc na swą prawą rękę, trzymającą wieczne pióro, myśli o Keatsie. Poświęca trzy strony na spis ulubionych potraw z czasów dzieciństwa. Lista domów, w jakich mieszkał, jest już nieco dłuższa: 50 stron szczegółowych informacji. Najistotniejsze okazało się jednak przemijanie – to temat stale powracający w książce. Osobisty, czasem nawet bezwstydny ton, jaki Auster nadał swym zapiskom, wydaje się mieć na celu wywołanie poczucia, że stworzył je dla własnej przyjemności, nie myśląc wcale o ich publikacji za życia. Można odnieść wrażenie, że „Dziennik zimowy” został odnaleziony i wydany po śmierci autora, który tymczasem, choć już 67-letni, miewa się bardzo dobrze i wciąż z upodobaniem mitologizuje własną osobę, w czym zresztą znalazł parę lat temu wspólnika.
Korespondencja wielokrotnie nagradzanego, bestsellerowego Paula Austera ze starszym o siedem lat pisarzem noblistą J.M. Coetzee, opublikowana pod tytułem „Tu i teraz”, to prawdziwa Kamasutra miłości własnej. Obaj panowie ani na chwilę nie zapominają, że ich listy zostaną wydane. Prześcigają się więc w okazywaniu sobie nawzajem wyrazów szacunku oraz pozdrowień dla żon. Następnie rozmawiają o sporcie, kryzysie finansowym, filozofii i sztuce, zwracając pilną uwagę na to, aby każde zdanie było bardziej pretensjonalne od poprzedniego. Jak przystało na wybitnych pisarzy.
Paul Auster, Dziennik zimowy, przeł. Maria Makuch, Znak, Kraków 2014, s. 208; Paul Auster, J.M. Coetzee, Tu i teraz, przeł. Katarzyna Janusik, Znak, Kraków 2014, s. 240
Książki do kupienia w sklepie internetowym Polityki.