Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Piękne katastrofy

Recenzja książki: Raymond Queneau, „Psia trawka”

materiały prasowe
Zadziwiającą umiejętnością Queneau jest to, że ogromne rusztowanie teoretyczne zupełnie nie utrudnia lektury, nie odbiera przyjemności.

Ten debiut Queneau przeszedł w 1933 r. początkowo bez echa, bo wcześniej ukazała się głośna „Podróż do kresu nocy Celine’a”. Z czasem znaczenie tej pozornie błahej powiastki rosło. Można tę podmiejską groteskową epopeję czytać dla samej przyjemności języka we wspaniałym tłumaczeniu Hanny Igalson-Tygielskiej (konstrukcja typu „tór kafka ule ciała”), humoru absurdalnych scenek i kapitalnych dialogów, ale pod tym wszystkim, jak pisze w świetnym wstępie Anna Wasilewska, kryje się precyzyjna struktura numeryczna (wielokrotności liczby 7 i 13, Queneau wyznaczył sobie reguły podobne do reguł sonetu), w której widać upodobania autora późniejszych „Ćwiczeń stylistycznych”. Postaci nie pojawiają się i nie znikają przypadkiem, ich imiona również mają znaczenie, w tok narracji wplecione są dywagacje filozoficzne o bycie i niebycie (dwóch bohaterów rozprawia o tym, czy niebyt pochłania byt, czy może odwrotnie, zaniedbując w burdelu panienki). Postaci są zresztą świadome swojej tylko książkowej egzystencji: „– Pan jest pisarzem? – Nie. Postacią”.

Zadziwiającą umiejętnością Queneau jest to, że ogromne rusztowanie teoretyczne zupełnie nie utrudnia lektury, nie odbiera przyjemności. „Psia trawka” kojarzy się z „Bouvardem i Pecuchetem” Flauberta z racji niekończących się dialogów i z „Życiem. Instrukcją obsługi” Georges’a Pereca, która z pewnością wiele zawdzięcza tej książce Queneau. Przyglądamy się bowiem życiu przedmieścia, rodzinom powiązanym najrozmait­szymi koligacjami, narratorami są kolejne postaci, również pies Jupiter. Z jego punktu widzenia obserwujemy pogrzeb, który kończy się katastrofą, śmieszną i straszną zarazem. Queneau interesują rozmaite nieporozumienia na każdym poziomie – takie, które prowadzą do zbrodni jak z kroniki kryminalnej i przede wszystkim nieporozumienia i wieloznaczności językowe. Z tych nieporozumień wyłania się portret ludzkiej głupoty, ale przede wszystkim są one pożywką pisarstwa. Ta opowieść jest też parodią natchnionej literatury, kpiną i zabawą jednocześnie. Taką, którą również dziś, mimo upływu lat, czytamy z zachwytem.

 

Raymond Queneau, Psia trawka, przeł. Hanna Igalson-Tygielska, W.A.B., Warszawa 2014, s. 340

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 19.2014 (2957) z dnia 06.05.2014; Afisz. Premiery; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Piękne katastrofy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną