Mają w domach trzy telewizory: na jednym zawsze oglądają TV Trwam, na dwóch pozostałych Polsat i TVN24, by przyłapać media na kłamstwie. Widzą jasny związek między tureckimi protestami na placu Taksim a atakami na polską prawicę. Znajdują w sobie też motywacje, by wysłać do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji kał w bąbelkowych kopertach. Słuchacze Radia Maryja przedstawieni w tej książce zamiast przerażenia budzą jednak współczucie. Autor zbioru reportaży „W rodzinie ojca mego” Marcin Wójcik szuka przyczyn radykalnych manifestacji wiary w polskim Kościele. Oddaje agresywny język pełen starotestamentowych, nacjonalistycznych odniesień i próbuje wyjaśnić, z czego ta silna frustracja w konkretnym życiu wynika. Interesują go osoby publiczne: Krystyna Pawłowicz i Jerzy Zelnik, rozmawia też z wyznawcami księdza Natanka. Incognito spędza pół roku jako student w szkole wyższej założonej przez toruńską rozgłośnię. Skupia się na zwykłych ludziach. Powstaje ciekawy zapis myśli i uczuć protestujących pod smoleńskim krzyżem staruszek, kiboli nacjonalistów czy głęboko zmartwionych działaniami ojca Tadeusza Rydzyka zakonników. Marcin Kącki z „Gazety Wyborczej”, gdzie część reportaży została wcześniej wydrukowana, nazwał tę książkę prawdziwym catholic thrillerem. Rzeczywiście, rozgrywki między biskupami i politykami mrożą krew w żyłach. Silniejszą reakcją po lekturze jest jednak przygnębienie, bo wsłuchani w słowa ojca Rydzyka alternatywnej wspólnoty w Polsce nie znajdują.
Marcin Wójcik, W rodzinie ojca mego, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, s. 272