Iwan Bunin, pierwszy rosyjski noblista w dziedzinie literatury, jest już dziś postacią nieco u nas zapomnianą. Szczęśliwie pielęgnacją jego spuścizny w Polsce zajęła się Renata Lis, której zawdzięczamy publikację zbioru prozy „Późna godzina” (obok opowiadań znalazł się w nim także moskiewsko-odeski dziennik autora „Wsi”), a także ukazującą się właśnie opowieść biograficzną „W lodach Prowansji”.
Autorka koncentruje się tutaj przede wszystkim na losach Bunina i jego bliskich w trakcie II wojny światowej, przy okazji przedstawiając niezwykle ciekawy obraz emigracji rosyjskiej we Francji. Bunin jest oczywiście centralną postacią, ale dużą rolę odgrywają również jego bliscy – żona Wiera Nikołajewna i „tajna żona” Galina Kuzniecowa, której odejście naznaczyło ostatnie lata życia pisarza. Lis przedstawia go nie tylko jako ostatniego prawdziwego obrońcę i piewcę „białej” Rosji, lecz także jako człowieka głęboko pogrążonego w codziennym dramacie istnienia.
Najnowszej książce Renaty Lis – podobnie jak wcześniejszej „Ręce Fluaberta” – można zarzucić niewątpliwie, że czasem mamy do czynienia raczej z imitacją Rymkiewczowskich opowieści biograficznych niż z inspiracją nimi. Znajdziemy tu bowiem cały arsenał chwytów charakterystycznych dla eseistyki autora „Kinderszenen”: poszukiwania etymologiczne, powtórzenia składniowe, pewną fragmentaryczność i patchworkowość (przejawiającą się również w porządku metafizycznym), przemieszanie faktu, domysłu i biograficznej fikcji, a także odwołania do aktualnej sytuacji politycznej. Nie powinno to jednak czytelników zrażać, bo po pierwsze autorka z wielką wprawą porusza się po kulturze rosyjskiej I połowy XX wieku, po drugie zaś tego rodzaju opowieści biograficzne czyta się świetnie. Nie inaczej jest z „W lodach Prowansji”.
Renata Lis, W lodach Prowansji, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2015, s. 432