Jej Osobliwość
Recenzja książki: Michał Rusinek, „Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej”
Trudne zadanie miał sekretarz poetki Michał Rusinek. Trudne, bo wymagało wyważenia proporcji: jak stworzyć portret osoby tak dyskretnej jak Wisława Szymborska? Jak powiedzieć o niej więcej, ale tak, żeby nie stworzyć fałszywego wizerunku? Jak nie ugrzęznąć w anegdotach? A wreszcie, jak nie przysłonić sobą bohaterki. I miło mi donieść, że autor uniknął wszystkich tych pułapek. Powstał portret dyskretny i jednocześnie bardzo poruszający. Do Szymborskiej przylgnął w ostatnich latach wizerunek poczciwej starszej pani z papierosem, lubiącej loteryjki. Ta książka komplikuje ten obraz. Co nie znaczy, że nie jest śmiesznie – jest, i to bardzo, bo przy niej rzeczywistość stawała się źródłem anegdot („To dla mnie zaszczyt wieźć taką osobliwość” – powiedział jej pewien taksówkarz). Bywało zabawnie, zwłaszcza wtedy, gdy spotykały się dwa tak różne temperamenty jak Szymborska i Miłosz. Ona w podróży zachwycała się sosnami, a Miłosz na to dobitnie i zasadniczo, że tylko dąb albo buk zasługują na miano drzew, a nie sosna. Widzimy w tej książce Szymborską, która była wszystkiego ciekawa: pociągały ją dziwne słoiczki w hipermarkecie, ale i dziwne zestawianie słów. W niepoważnych wierszykach była ciekawa, dokąd zaprowadzi ją język, miała temperament „purnonsensisty”, nie tylko w literaturze, ale i w życiu. A purnonsensista to, jak pisał Barańczak, „śmieszniejszy poeta metafizyczny”. Szymborska unikała rozmów na tematy poważne i osobiste. W tej książce widzimy ją w kilku momentach intymnych: na spotkaniu z upośledzonymi dziećmi, ale też umierającą, w szpitalu, w jej mieszkaniu. Paradoks polega na tym, że tego, co najintymniejsze, tu nie znajdziemy. A to dlatego, że dla niej rozmową intymną nie były zwierzenia, tylko wiersze. Książka o jej życiu przede wszystkim zbliża do jej poezji. I to jest piękne.
Michał Rusinek, Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej, Znak, Kraków 2016, s. 315