Już sam tytuł brzmi paradoksalnie: Ganbare! – to okrzyk oznaczający „daj z siebie wszystko, walcz!”, powtarzany w północno-zachodnim regionie Japonii dotkniętym w 2011 r. przez tsunami. I ten okrzyk zderzony jest z „warsztatami umierania”, które w Japonii są popularne, chodzi o to, by przygotować się na śmierć i dobrze wykorzystać pozostałe życie. Ten paradoks dobrze ujmuje niezwykłość książki Katarzyny Boni, która jest połączeniem reportażu o życiu Japonii po trzykrotnej katastrofie: tsunami, trzęsieniu ziemi i wybuchu elektrowni atomowej, i próbą opisu kultury związanej ze śmiercią. Dobrze to widać w kinie japońskim, nawet tym najbardziej współczesnym – znajdziemy w nim obrzędy pogrzebowe, obrazy żałoby, duchy, bo „w Japonii obok żywych żyją zmarli”. W książce co chwila pojawiają się wyliczenia: listy przedmiotów, które wyrzuca morze lub które wyławiają nurkowie, ale i listy z zaleceniami, jak radzić sobie po katastrofie, listy pierwiastków promieniotwórczych, listy produktów przesyłanych do badania poziomu skażenia. Wyliczenie jest figurą melancholii i żałoby, i taką funkcję pełni ono w książce Boni. Zwłaszcza że wszystkie zalecenia brzmią niewystarczająco wobec tak wielkiego zagrożenia: uciekaj wyżej, schowaj się pod stół, regały przytwierdź do ściany, a książki owiń łańcuchem. Z drugiej strony, znajdziemy tu opisy obfitości potraw i bogactwa przyrody terenów skażonych. Boni opisuje życie w cieniu katastrofy, nie tylko tej z 2011 r., ale i w cieniu nieuchronnej śmierci. I uświadamia, że warsztaty umierania przydałyby się każdemu z nas.
Katarzyna Boni, Ganbare! Warsztaty umierania, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2016, s. 304