Tylko coś sprawdzę – i zagląda do telefonu. Wiele osób zna to poczucie, że coś ważnego ich omija, kiedy nie zaglądają choć przez chwilę na strony z wiadomościami czy do mediów społecznościowych. Bohater powieści Olszewskiego, dziennikarz miejski internetowego portalu, żyje poszukiwaniem newsów, a potem podkręca je tak, żeby „żarły”, czyli żeby coraz więcej ludzi w nie „klikało”. Z radością rzuca się w nurt informacji – w nocy sprawdza telefon, każde spotkanie może być źródłem dobrego tematu. Szybkość to wolność, jak mówi stażystom, a największym wrogiem jest nuda. Drugim bohaterem tej powieści jest język – z gotowych schematów i komunałów buduje się teksty i tak samo się rozmawia. Olszewski doprowadza do absurdu język newsa: „kontrowersyjny śnieg zaskoczył drogowców”, problem „skupia jak w soczewce” do tego stopnia, że „w mediach aż huczy”. Teksty budowane z tych gotowców są śmieszne, ale książka Olszewskiego – z zawodu reportera i szefa krakowskiego wydania „Gazety Wyborczej” – choć ma elementy satyryczne – przeraża. Jest czarną wizją rzeczywistości, w której zacierają się granice wrażliwości, wszystko staje się dopuszczalne. Można tak „podkręcić” newsa, że ktoś zginie. A co się dzieje, kiedy umysł, który pracuje non stop, nie da rady gromadzić tylu informacji?
Powieść Olszewskiego jest ostrzeżeniem. Podobnie jak popularny serial „Black Mirror”. I nie jest to przyjemna książka – chce się uciec od tego języka. Ale nie można, bo jeśli chcemy „coś sprawdzić w telefonie”, to znajdziemy tam to samo i tę samą nakręcającą się spiralę. Czytelnik niemal słyszy tykającą bombę, a źródłem grozy nie jest wcale tytułowy upał. Tylko sztuczna rzeczywistość, która zastępuje prawdziwe życie.
Michał Olszewski, #Upał, Znak, Kraków 2017, s. 320