Ugniatanie języka
Recenzja książki: Małgorzata Łukasiewicz, „Pięć razy o przekładzie”
Wiadomo, że tłumacze są najlepszymi czytelnikami, a w dodatku potrafią opowiadać o literaturze nawet ciekawiej od samych pisarzy. Mogą się o tym przekonać widzowie znakomitego festiwalu „Odnalezione w tłumaczeniu”, który cyklicznie odbywa się w Gdańsku. I w czasie festiwalu miał premierę zbór pięciu esejów Małgorzaty Łukasiewicz, wybitnej tłumaczki literatury niemieckojęzycznej, m.in. W.G. Sebalda. To jest książka o tworzeniu w języku. Przekładu nie dokonuje się bowiem z języka na inny język, ale tłumaczy się język pisarza, który jest indywidualny i wyjątkowy. Tłumacz może pisarza stworzyć, może i zniszczyć, popsuć mu reputację. A pewne przekłady zakorzeniają się tak głęboko, że okazują się równie ważne, a nawet ważniejsze niż rodzima twórczość. Tak było w wielu krajach z przekładami Hemingwaya, w Polsce choćby z „Mistrzem i Małgorzatą” Bułhakowa.
Małgorzata Łukasiewicz, Pięć razy o przekładzie, Karakter, Kraków 2017, s. 140