Książki

Bolesna historia Polski

Recenzja książki: Kuba Wojtaszczyk, „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?”

Okładka książki „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?” Okładka książki „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?” Wydawnictwo Muza SA / mat. pr.
Wojtaszczyk przenosi nas do Polski roku 1945, zaraz po wojnie, gdy Polakom nagle zabrakło dotychczasowych wrogów – Niemców – znaleźli więc sobie nowych.

Ciekawe czasy opisał Kuba Wojtaszczyk w powieści o dziwacznym tytule „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?”. Dziwaczne właśnie były dni zaraz po zakończeniu II wojny światowej, gdy pokój jeszcze nie zdążył się zadomowić w sercach i głowach Polaków, bo wciąż gnieździły się w nich strach, pamięć bólu i krzywd, niepewność jutra, ale i nienawiść, ujście znajdująca w znęcaniu się nad pojmanymi Niemcami, a gdy tych akurat brakowało… Właśnie – jest w tej książce taki cytat, który mówi nam w zasadzie wszystko: „Świat jest czarny, a w takim świecie za własne cierpienia mści się na tych, którzy cierpieli jeszcze bardziej”.

Polska AD 1945 to dzikie ziemie, nasiąknięte krwią i cierpieniem, niebezpieczne, mimo iż Niemcy pokonani i w zasadzie ich nie ma. Są za to ludzie, którzy wycierpieli wiele i których to cierpienie zmieniło. Brzydcy to ludzie, okrutni, bo przerażeni, porywczy, bo nieufni, mściwi, bo szukający swojej namiastki wytęsknionej sprawiedliwości, wrodzy Żydom, bo za własne cierpienia kogoś obarczyć musieli, a oni akurat byli pod ręką. Jednocześnie nie sposób iść tu w oceny moralne, tu nie ma „dobrych” i „złych”, są ludzie tacy, jakimi stworzyły ich czasy.

Tu nawet nazista opisuje siebie przez pryzmat okoliczności, nieco groteskowo się usprawiedliwiając: „Muszę zostać dobrze zrozumiany! Przez całą moją karierę przeciwstawiałem się masowemu zabijaniu Żydów w lasach i na polanach. Przecież to były na wpół publiczne widowiska! (…) Tylko kilkakrotnie uczestniczyłem w podobnych egzekucjach, zawsze na zaproszenie znajomego kapitana SS, ale nigdy, powtarzam: NIGDY!, dla rozrywki. Były pewne naciski, abym się tu i tam pojawił, bo to dobrze wyglądało w towarzystwie. A wszyscy wiemy, jacy są żołnierze! Męskość musi z nich emanować”.

Widać przy okazji w tym cytacie tę mieszankę grozy z absurdem, makabry z horrorem, której w tej powieści sporo. Zwłaszcza w kreacji postaci, bo Wojtaszczyk zaludnia książkę przedziwnymi postaciami, od Moryca, przechrzczonego Żyda, reklamowanego w cyrku jako „Ostatni Żyd w Polsce”, przez karła, który parodiuje Hitlera, nazistę i folksdojcza ukrywających się za makijażem klaunów, przez ślepą dziewczynę udającą wróżkę, po kobietę-gumę, która w ramach swojego występu odtwarza akrobatyczną ucieczkę między drutami obozu koncentracyjnego. Jakoś to się w „Dlaczego nikt nie wspomina…” łączy, jakoś nie gryzie, także w warstwie językowej, gdzie sceny gwałtu i oślepienia sąsiadują z pełnymi absurdu dialogami.

Zabrakło jednak przy tym wszystkim u Wojtaszczyka opowieści. Bo są postacie, cała plejada, jest Polska czasu przełomu jako tło, są ważne, bolesne rzeczy, które o powojennej rzeczywistości powiedzieć trzeba, nie ma tu jednak historii, która dokądś by zmierzała, która by nas porwała. Wątki poszczególnych cyrkowców to raczej zlepki scen niż fabularne ciągi, a Wojtaszczyk bardziej skupia się właśnie na pojedynczych scenach niż na tym, by coś z ich układu wynikało. Ot, toczy się ta opowieść do przodu, ciągnie ją jednak w różne strony, wątków jest za dużo, postaci też, cały ten ruch niweluje się nawzajem, przez co wszystko jednak stoi; cyrk się toczy, donikąd chyba jednak nie zmierza, bohaterowie nie zmieniają się, co najwyżej umierają albo uciekają w dal.

Koncept przerósł więc w „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?” opowieść. Jak tytuł powieści, nieco naciągany, trochę na siłę przypięty do tej książki, niczym odrobinę przesadzona, kiczowata ozdoba. Mówi tu Kuba Wojtaszczyk wiele ciekawych rzeczy, szkoda tylko, że nie snuje przy okazji zajmującej opowieści.

Kuba Wojtaszczyk, Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?, Akurat, Warszawa 2017, s. 287

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną