W swojej pierwszej powieści „Ma być czysto” Anna Cieplak przenikliwie opisywała świat gimnazjalistów (grupy właśnie znikającej). Druga jej książka o dorastaniu na początku lat dwutysięcznych na osiedlu w Będzinie („Będziniu” – jak mówią bohaterowie) – jest lepsza, dojrzalsza od debiutu. Bohaterka Anita Szymborska słucha Paktofoniki, a jej tata budowlaniec – Kazika. Kaliber 44 podoba się obojgu i dla obojga muzyka jest ważną sprawą w życiu. Jest szkoła, podwórko, choć w pewnym momencie wyrasta się z wychodzenia „na dwór”, żeby sprawdzić, kto jest na trzepaku. Jest też dom kultury, który odgrywa tu ważną rolę, bo więcej można z niego zaczerpnąć niż ze szkoły, to on (i niejaki Marek) ma większy wpływ na rozwój Anity. Cieplak dobrze pokazuje polską i osiedlową rzeczywistość tamtego czasu i stan nieopierzenia, te wszystkie wątpliwości i niepewności, kim się jest, potrzebę identyfikacji (choćby poprzez noszenie glanów), pierwsze rozczarowania miłosne i przyjacielskie, i poczucie, że lepiej nie będzie. Są też mocne więzi, choćby z babcią, na cześć której Anita maluje sobie mocne kreski na brwiach. Jest wreszcie odkrywanie więzi z Polską (przez muzykę) po dłuższym pobycie za granicą. Cieplak pozwala też spojrzeć na ten wiek dorastania z obu perspektyw – nie tylko bohaterki, ale i jej rodziców. Rozumiemy zarówno ją, jak i ich – choćby wtedy, kiedy przeżywają jej wyjazd do pracy po maturze. Ten portret dorastania jest nie tyle nostalgiczny, ile krytyczny, bo patrzymy oczami bohaterki, która sama krytycznie spogląda na siebie i rzeczywistość dookoła. Taki jest też jej język: ostry, dosadny, pełen złości.
Anna Cieplak, Lata powyżej zera, Znak Literanova, Kraków 2017, s. 263