Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Fragmenty książek

Fragment książki „Najlepszy kraj na świecie”

Okładka książki „Najlepszy kraj na świecie” Okładka książki „Najlepszy kraj na świecie” Wydawnictwo Czarne / mat. pr.
Norwegia to byli głównie chłopi i robotnicy – do tego garstka intelektualistów, zażenowanych tym, że utrzymują się z myślenia i pisania.

Nous l’avons tant-aimée, la révolution (Tak bardzo kochaliśmy rewolucję) – zadeklarował legendarny Dany le Rouge, który podpalał Paryż w 1968 roku. Z norweskimi buntownikami rzecz się miała inaczej. Młodzieżowa rewolta 1968 roku nie wprawiła Norwegii w stan wrzenia. Nie było barykad, formacji paramilitarnych ani latarni, z których zwisali poeci na tle zachodzącego słońca. Podczas gdy Paryż płonął, Berkeley protestował, Praga krwawiła, a Monachium tolerowało życiodajne impulsy chuligaństwa, norwescy rewolucjoniści zajmowali się głównie gadaniem. Oczywiście zarówno duch, jak i słowa były przy tym, jak zawsze w Norwegii, „rewolucyjne”. Wyrażało się to w buńczucznej, ogłuszającej formie, dźwiękowo podobnej do kompozycji Griega W grocie Króla Gór, w politycznym crescendo, które zagłuszało wszelką swobodną dyskusję. Aktywiści rewolty ’68 byli brutalni, gniewni i mieli rację. Jak to wyraził norweski pisarz i poeta André Bjerke:

Gniewny rację ma i basta.
Co powiedział, to się liczy –
jak nie – spuści psa ze smyczy
lub na miejscu się pochlasta!

Był to czas, kiedy światowej sławy filozof Arne Nass, twórca „głębokiej ekologii”, twierdził, że nie chce już być profesorem, bo ma w nosie tytuły i elitarną spuściznę kulturową. Czas, gdy mieszczaństwo traktowano nie jako klasę społeczną, lecz jako chorobę. Lekiem na tę chorobę w Skandynawii miał być ponowny romans inteligencji z ludem. Była to też epoka, kiedy studenci nie chcieli czytać prac Arystotelesa, bo ten nie pisał nic o walce klas. Humanizm, rozumiany jako „model opresji” i „abstrakcyjna przemoc”, nosił haniebne piętno „mieszczańskości”. Twórczość Edwarda Muncha także uznano za mieszczańską, ponieważ na jego obrazach nie było końskiego łajna.

Reklama