Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Naprzód w bieliźnie

Recenzja płyty: Joanna Newsom, "Have One On Me"

Swobodne, wyrafinowane piosenki amerykańskiej folkowej wokalistki i harfistki

Aż trzypłytowy album Joanny Newsom, amerykańskiej folkowej wokalistki i harfistki, znów przynosi swobodne, wyrafinowane piosenki. Prysł gdzieś rozmach i bajkowość poprzedniczki, płyty „Ys” (2006 r.). Co nie znaczy, że dwudziestoośmiolatka nie eksperymentuje już z formą – poza utworami na harfę i głos znalazło się tu miejsce dla nagrań o złożonej instrumentacji (sekcja smyczkowa, bałkańska tambura i afrykańska kora). Bardziej liczy się jednak własny styl komponowania i osobisty ton w tekstach.

Dziennikarzowi „Time’a” Newsom wyznała, że nagrywając płytę czuła się, jakby wróciła z kościoła, zdjęła ubranie i chodziła po domu w bieliźnie. To moment, gdy błądząca dotąd z głową w chmurach artystka nawiązuje kontakt z rzeczywistością. Newsom jest kolejną wybitną postacią z linii autorskiej kobiecej piosenki tworzonej przez Joni Mitchell, Kate Bush i Tori Amos. Przebiła już tą ostatnią, dogania dorobkiem drugą, ale tak naprawdę ściga się z pierwszą, której zresztą stylistycznie zawdzięcza najwięcej.

Joanna Newsom, Have One On Me, Drag City

Polityka 14.2010 (2750) z dnia 03.04.2010; Kultura; s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Naprzód w bieliźnie"
Reklama