Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Muzyka

Latynoskie kołysanie

Recenzja płyty: Marco Mendoza, "Casa Mendoza"

Gitarzysta basowy z Whitesnake i Thin Lizzy idzie (w) solo.

Marco Mendoza to nazwisko znane fanom głośnego i mocnego rocka. Ten amerykański gitarzysta basowy współpracował z wieloma gwiazdami hardrockowymi i metalowymi, m.in. z Tedem Nugentem, z takimi zespołami jak Whitesnake, Blue Murder czy ostatnio Thin Lizzy. Granie w sekcjach rytmicznych najwyraźniej artyście nie wystarczało, gdyż postanowił nagrywać pod własnym nazwiskiem, na własny rachunek. Takim przedsięwzięciem była wydana w 2007 r. płyta „Live for Tomorrow”.

Przychylne przyjęcie przez słuchaczy i dobre recenzje krytyków zachęciły Mendozę do kontynuacji samodzielnych działań artystycznych i oto mamy drugie solowe wydawnictwo tego muzyka – płytę „Casa Mendoza”. Obok paru coverów (rozbudowana wersja Wonderowskiego „Living for the City” czy klasyczna, nieśmiertelna i świetnie wykonana „Suzy Q”) znalazły się tu głównie kompozycje samego Mendozy. Wbrew hardrockowym koneksjom leadera wiele tu latynoskiego kołysania, nawet jazzowych nastrojów. A Mendoza radzi sobie również doskonale jako wokalista.

Marco Mendoza, Casa Mendoza, Mascot Records

Polityka 33.2010 (2769) z dnia 14.08.2010; Kultura; s. 47
Oryginalny tytuł tekstu: "Latynoskie kołysanie"
Reklama