Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Lewitacja i mutacja

Recenzja płyty: Levity, "Afternoon Delights"

materiały prasowe
Formułę klasycznego tria jazzowego zostawili za sobą jak owad stadium poczwarki.

Całkiem niedawno debiutowali płytą dość grzeczną, stosunkowo poprawną i przewidywalną, a już dziś trudno bez nich wyobrazić sobie polski jazz. Muzycy tria Levity zdążyli przez ten czas pokazać się w kilku kluczowych dla ostatnich miesięcy składach i nagrać jedną z najlepszych płyt Roku Chopinowskiego, fenomenalny zestaw zdekonstruowanych Preludiów „Chopin Shuffle”. Dziś widać, że ich główny problem to narzucenie sobie ograniczeń. „Afternoon Delights” nagrywali pod okiem Marcina Borsa, idąc na żywioł, bez ograniczeń formalnych i stylistycznych. I ta otwartość pcha ich tu w skrajne kierunki. To w stronę wybuchów energii rockowej, to znów skupienia na brzmieniu niczym w nagraniach ze studiów eksperymentalnych. To w stronę geniuszu, to przegadania. Jednocześnie potwierdzają swój potencjał. Formułę klasycznego tria jazzowego zostawili za sobą jak owad stadium poczwarki, ale to, co się wykluło, to jakiś trudny do opisania, zmutowany gatunek.

Levity, Afternoon Delights, Lado ABC 2011

Polityka 03.2012 (2842) z dnia 18.01.2012; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Lewitacja i mutacja"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Społeczeństwo

Dzieciobójcy z Czernik. Każdy tu wiedział o Piotrze G., tylko organy nie wierzyły

Dom pośrodku wsi, zasłonięte okna, cicho. Mieszkają dzieci żywe i martwe.

Marcin Kołodziejczyk
30.09.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną