Nowa wersja „Niemieckiego requiem” Brahmsa pod batutą wybitnego brytyjskiego dyrygenta również pojawiła się po dekadzie. Poprzednią wydała firma Philips (1991 r.), obecną zaś – firma samego Gardinera, Soli Deo Gloria, biorąca nazwę z inskrypcji umieszczanej przez Bacha na swych partyturach. I właśnie od cyklu kantat Bacha rozpoczęło się jej istnienie. Teraz repertuar jest już szerszy. To nowa płyta z cyklu brahmsowskiego: wyszły już wszystkie cztery symfonie, do każdej dodane są utwory wokalne, nie tylko Brahmsa zresztą. Requiem poprzedzają dwa psalmy Heinricha Schütza (1585–1672), które wykorzystał również w swoim utworze Brahms. Interpretacja Requiem jest zupełnie inna niż Herreweghe’a, którego słyszeliśmy na zeszłorocznym festiwalu Chopin i Jego Europa (i który też przymierza się do drugiego nagrania utworu): jest burzliwa, mniej tu łagodnego fatalizmu, pojawia się nawet cień buntu przeciw losowi. Inaczej niż w większości współczesnych wykonań, chór przytłacza tu nieco orkiestrę. Ale do Brahmsa na instrumentach z epoki i do tego, że brzmi inaczej niż przy składach współczesnych, także już zaczynamy się przyzwyczajać.
Orchestre Revolutionnaire et Romantique, Monteverdi Choir, John Eliot Gardiner, Brahms, Ein deutsches Requiem, Soli Deo Gloria