Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Jak się da, to wszystko gra

Recenzja płyty: Seasick Steve, „Hubcap Music”

materiały prasowe
Starszy pan ma wciąż wiele do powiedzenia.

Seasick Steve naprawdę nazywa się Steve Wold i, jak mało kto w muzycznym świecie, bardzo długo decydował się, zanim wreszcie opublikował swoje pierwsze oficjalne nagrania płytowe. Urodzony w Kalifornii w 1941 r. artysta wydał pierwszą w pełni solową płytę, „Dog House Music”, w wieku 65 lat! Oczywiście nie oznacza to, że dopiero na emeryturze zainteresował się uprawianiem muzyki. Towarzyszyła mu od dzieciństwa, kiedy jako pięciolatek słuchał swego ojca grającego na pianinie boogie-woogie. Wold wiódł niezwykle barwne życie. Grał z różnymi poznawanymi w podróżach muzykami, przejechał całe Stany i sporą część Europy, m.in. grając na ulicach Paryża. Ostatecznie osiedlił się w Norwegii, ale nagrywa i koncertuje na całym świecie. Ostatnio ukazała się najnowsza propozycja Steve’a, „Hubcap Music”. Tytuł tej płyty nawiązuje do jego pasji konstruowania najróżniejszych grających urządzeń. „Hubcap” to dekiel z koła samochodu, z którego artysta stworzył widoczny na rewersie okładki instrument strunowy.

Mimo artystycznej samowystarczalności Steve na „Hubcap Music” nie jest sam. Towarzyszy mu grupa znakomitych muzyków, z Johnem Paulem Jonesem na basie i wielu innych instrumentach. W jednym z utworów solówką gitarową popisuje się Jack White. Miłośnicy dość surowego country bluesa, charakterystycznego dla dotychczasowych płyt Steve’a, trochę kręcą nosami, słysząc np. taki utwór jak „Purple Shadows”, liryczną pieśń w stylu country, ale z pewnością nieco większa różnorodność stylistyczna piosenek na „Hubcap Music” poszerzy grono jego miłośników. Starszy pan ma wciąż wiele do powiedzenia.

Seasick Steve, Hubcap Music, Polydor

Polityka 22.2013 (2909) z dnia 27.05.2013; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak się da, to wszystko gra"
Reklama