Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Wietrzenie na scenie

Recenzja płyty: Mela Koteluk, „Migracje”

materiały prasowe
Niedawna debiutantka udowadnia, że nie była zjawiskiem sezonowym.

Poprzedzona bardzo dobrym singlem („Fastrygi”) druga płyta Meli Koteluk „Migracje” to u nas rzadkie zjawisko.

Niedawna debiutantka, która dostała za płytę „Spadochron” dwa Fryderyki i parę innych nagród, udowadnia, że nie była zjawiskiem sezonowym. Co więcej, spycha na bok kwestię dyskutowanych wcześniej podobieństw muzycznych do Kasi Nosowskiej – przy czym pozostaje artystką, która spodoba się tej samej, fenomenalnej w naszych warunkach, publiczności.

Dlaczego fenomenalnej? Po pierwsze, ci słuchacze kupują płyty („Spadochron” doczekał się platyny), po drugie – szukają w muzyce pop wyrafinowania, bogactwa brzmieniowego, nieoczywistości.

Ze znakomitym zespołem, talentem wokalnym i świetną produkcją Marka Dziedzica Koteluk jest w stanie zapewnić wszystkie trzy czynniki, zaskakując czy to zręcznym spiętrzaniem partii instrumentalnych, czy drobiazgiem podchwyconym z innej konwencji. W tekstach Koteluk ciągle trudno mi się odnaleźć, ale i bez tego jestem gotów na zwiastowane przez tę płytę wietrzenie na polskiej scenie.

Mela Koteluk, Migracje, Warner

Polityka 47.2014 (2985) z dnia 18.11.2014; Afisz. Premiery; s. 77
Oryginalny tytuł tekstu: "Wietrzenie na scenie"
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną