Już słyszę, że „najbardziej popowa”, choć po prawdzie byłaby raczej koniem trojańskim rodzimego popu, bo – i owszem – mamy tu chwytliwe melodie, piękne podkłady gitarowe, starannie podane wokale, ale cały ten sztafaż służy temu, co zawsze w piosenkach warszawskiego artysty: ekspresji ulokowanej tu i teraz, opartej na szczerym przekazie i dystansie do konwencji. Nowy album Pablopavo i Ludzików faktycznie zaskakuje precyzją nagrań, świetnymi pomysłami muzycznymi, ale jego solą jest – jak zawsze – sam Pablopavo ze swoimi tekstami o warszawskich zakamarkach, o Grochowie, Targówku, o zimie na Ząbkowskiej; o ludziach przetrąconych przez los. Mamy na tej płycie ślady egzotycznej estetyki muzycznej, gdzie pobrzmiewa funk albo hiszpańska gitara jak we flamenco, ale przy tej okazji słyszymy tekst: „Ja mój kolego pochodzę z Toledo/a gdzie to Toledo już nie pamiętam/może to Targówek/a może Hel”. Otóż to – nie warto tracić z oczu tego, co bliskie. Opisz swoją wioskę, a opiszesz cały świat.
Pablopavo i Ludziki, Ladinola, Karrot Kommando