Antony Hegarty to niewątpliwe objawienie muzyczne ostatnich lat. Mówi się, że śpiewa jak anioł albo jak transseksualne wcielenie Elvisa Presleya. Rzeczywiście, głos Hegarty’ego jest niezwyczajny – wysoki, wibrujący, zawieszony gdzieś między sopranem a tenorem i wirtuozersko operujący skalą. Ostatnia, trzecia z kolei płyta Antony’ego i jego zespołu The Johnsons potwierdza te wrażenia, ale przynosi też pewne niespodzianki. Mamy tu bowiem nie tylko znane z wcześniejszych dokonań intymne wyznania i świadectwa poszukiwań własnej tożsamości, ale także (np. w tytułowym utworze „The Crying Light”) troskę o los świata i obawę przed katastrofą.
Niepewność to chyba słowo-klucz do tego albumu i nic dziwnego, że wokalna ekstaza przechodzi tu niekiedy w ekspresję na granicy płaczu, a balladowy, melancholijny klimat bywa przełamywany niemal rockową dobitnością. Kto wie, być może „The Crying Light” otwiera zupełnie nowy rozdział w tej twórczości, którą coraz wyraźniej charakteryzują próby łączenia rozmaitych estetyk muzycznych. Jedno wszak jest pewne: głos Antony’ego, najciekawszy instrument w całej orkiestrze, wciąż będzie zachwycał fanów i krytyków.
Antony And The Johnsons, The Crying Light, Rough Trade