Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Człowiek-orkiestra

Kliknij i przejdź na stronę kolekcji Kliknij i przejdź na stronę kolekcji
Tej płyty nie mogło zabraknąć w jazzowej kolekcji „Polityki”. „Spontaneous Inventions” Bobby’ego McFerrina to znakomite dzieło artysty, który zrewolucjonizował jazzową wokalistykę.
Bobby McFerrin urodził się w 1950 r., a więc należy do pokolenia muzyków, w którym czerpanie z różnych artystycznych źródeł i wykorzystywanie rozmaitych gatunkowych czy stylistycznych inspiracji było czymś powszechnym. Gdy był nastolatkiem, świat przeżywał frenezję beatlemanii, gdy skończył lat 20, jego rówieśnicy z obu stron Atlantyku najbardziej ekscytowali się progresywnym rockiem, zaś jazz coraz śmielej wchodził w alianse z różnymi odmianami muzyki popularnej. Wszystko to nie mogło pozostać bez wpływu na późniejszą twórczość utalentowanego wokalisty.

Dobrze wykształcony, wychowany w rodzinie znanych śpiewaków operowych, długo nie wiedział, jaką karierę wybrać, a kiedy już zdecydował, że będzie muzykiem, nie był pewny, jakiemu instrumentowi się poświęcić. Dopiero w wieku 27 lat odkrył, że mógłby śpiewać.

Wszystko potoczyło się jak w optymistycznej opowieści: współpraca z zespołem wybitnego wokalisty Jona Hendricksa, sukcesy na festiwalach w Los Angeles i Nowym Jorku, debiutancki album, no i wreszcie koncerty w Niemczech, na które McFerrin został zaproszony przez Joachima Berendta, niemieckiego krytyka, autora słynnego „Leksykonu Jazzu”. Właśnie tam poznała go nasza Urszula Dudziak, która pytana dziś o McFerrina (wielokrotnie razem występowali) mówi, że „to niezwykły człowiek, który w zasadzie nigdy nie przestaje śpiewać, nawet podczas rozmowy”. To w tamtym czasie, przy okazji pierwszych koncertów w Niemczech w 1982 r., McFerrin odkrył, że mógłby dawać całe występy a capella, co zaczął realizować już wkrótce i co stało się jego znakiem firmowym. Co prawda wokaliści jazzowi już wcześniej traktowali głos jako instrument, ale McFerrin, doskonaląc swój wielogłosowy śpiew z intrewalowymi skokami i traktując swoje ciało jako elastyczny rezonans, stał się absolutnym prekursorem między innymi stosowanego potem przez artystów hiphopowych tzw. beatboxingu, czyli używania głosu i narządów artykulacyjnych w charakterze instrumentu perkusyjnego.

Album „Spontaneous Inventions” został nagrany podczas koncertu w Los Angeles i pochodzi z 1986 r. Płyta niezwykła, nie tylko dlatego, że w pełni oddaje talent McFerrina, ale również ze względu na gościnnie występujących tu artystów: grupę Manhattan Transfer, Jona Hendricksa, Herbie’ego Hancocka, Wayne’a Shortera czy wreszcie aktora Robina Williamsa, który w kawałku „Beverly Hills Blues” razem z Bobbym skanduje improwizowany ad hoc tekst. Jest tu dużo funku, wiele utworów opiera się na schemacie bluesa, przede wszystkim jednak jest jedno z najlepszych wykonań w całej historii jazzu: oparty na temacie Dizzy’ego Gillespie’go „Another Night In Tunisia”, gdzie głosy kwartetu Manhattan Transfer pełnią rolę sekcji dętej, natomiast głos McFerrina jest głównym wokalem, basem i perkusją.

McFerrin nie ma żadnych oporów przed pozajazzowymi inspiracjami i dlatego właśnie dodatkową perełką na tej płycie jest stary przebój Beatlesów „From Me To You”. Nie ulega wątpliwości, że dzięki takim płytom jak „Spontaneous Inventions” można uwierzyć nie tylko w żywotność i siłę jazzu, ale też w walory przekraczania granic między gatunkami. Może rzeczywiście, jak sądzą niektórzy, muzyka jest jedna?

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną