Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Duży Tata mówi prawdę

Recenzja spektaklu: "Kotka na gorącym blaszanym dachu", reż. Grzegorz Chrapkiewicz

74-letni Janusz Gajos stworzył mistrzowską kreację. 74-letni Janusz Gajos stworzył mistrzowską kreację. Jakub Ostałowski / Forum
To trzeba zobaczyć.

Plotki głosiły, że Teatr Narodowy szukał sztuki, w której pierwsze skrzypce mogłaby zagrać Małgorzata Kożuchowska. Wybór padł na „Kotkę na gorącym blaszanym dachu” Williamsa, dodatkowym plusem był nowy, ostry przekład Jacka Poniedziałka. I o ile z przekładem się udało – jest jednym z głównych bohaterów przedstawienia, to już tytuł należałoby zmienić, bo na Scenie przy Wierzbowej nie rządzi kotka-Kożuchowska, tylko stary kocur – Janusz Gajos. W roli Dużego Taty – obrzydliwie bogatego południowca, męża, ojca i dziadka, który stając w obliczu śmierci, zrywa z konwenansami i sprawdza na sobie i rodzinie, czy „prawda nas wyzwoli” – jest genialnie obleśny, wulgarny i chamski. Uświadamia sobie, jak bardzo nienawidzi swojej zakłamanej rodziny i jak głęboko kocha młodszego syna. I z tej wielkiej miłości próbuje pomóc mu w wyzwoleniu się z wewnętrznego zakłamania. Najważniejsza scena przedstawienia to walka ojca i syna o szczerość wobec siebie samych i siebie nawzajem – o życie. 74-letni Gajos tworzy mistrzowską kreację, Grzegorz Małecki nie zostaje w tyle. To trzeba zobaczyć, resztę kameralnego spektaklu, czyli miniscenki z udziałem mówiącej przez zaciśnięte zęby i jak zawsze pięknej Kożuchowskiej, matronowatej Dużej Mamy Ewy Wiśniewskiej czy Marcina Przybylskiego w roli chciwego księdza – można.

Tennessee Williams, Kotka na gorącym blaszanym dachu, reż. Grzegorz Chrapkiewicz, Teatr Narodowy w Warszawie

Polityka 48.2013 (2935) z dnia 26.11.2013; Afisz. Premiery; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Duży Tata mówi prawdę"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną