My z Kaliszmaru
Recenzja spektaklu: „Klęski w dziejach miasta”, reż. Weronika Szczawińska
Spektakle o lokalnej tematyce, przykładające lustro miastu, w którym działa teatr, stały się, przynajmniej od zrealizowanej przez Jacka Głomba w 2000 r. legnickiej „Ballady o Zakaczawiu”, teatralną jazdą obowiązkową. W Kaliszu nowa ekipa teatralna, pod wodzą dyrektor Magdy Grudzińskiej, działa już prawie rok, najwyższy więc czas na ich opowieść o mieście i jego mieszkańcach. Agnieszka Jakimiak i Weronika Szczawińska (reżyserka i kierowniczka literacka teatru) z tego obowiązkowego zadania wywiązały się w oryginalny i porywający artystycznie sposób. Bez rzewności i leczenia kompleksów, ale też bez łatwych, publicystycznych tez. „Klęski w dziejach miasta” inspirowane są poetycką powieścią „Niewidzialne miasta” Italo Calvino (w której podróżnik Marco Polo opowiada Kubłaj-chanowi surrealistyczne historie o wyobrażonych miastach) oraz publikacją Władysława Kościelniaka z 1985 r. wyliczającą klęski i katastrofy, jakie przydarzyły się Kaliszowi w jego długiej historii. Ze związku snu i faktu narodził się spektakl-oratorium, na sześciu aktorów performerów, szeleszczących, śpiewających i melorecytujących do wtóru dźwięków wydawanych przez instalację z miedzianych rur. W tej onirycznej i zabawnej, a jednocześnie niepozbawionej siły krytycznej „operze” przegląda się 1850-letnia, obrosła legendami, historia Kalisza i dzisiejsza prozaiczna codzienność prowincjonalnego miasta, jakich wiele. Wszak „Gdziekolwiek jesteś, jesteś w Kaliszmarze”, jak szepczą aktorzy.
Agnieszka Jakimiak, Klęski w dziejach miasta, reż. Weronika Szczawińska, Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu