Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Bocianie jaja

Recenzja spektaklu: „Dziady”, reż. Eimuntas Nekrošius

Na pierwszym planie Guślarz - Marcin Przybylski Na pierwszym planie Guślarz - Marcin Przybylski Jacek Domiński / Reporter
Spektakl jest poetycki, nieznośnie przeładowany symbolami, rozgrywany w powolnym rytmie, ludyczny.

W scenie otwierającej Wiktoria Gorodeckaja w niebieskim trykocie marzy o dawnych, romantycznych czasach, wykonując tajemnicze gesty pod dwiema olbrzymimi makówkami. Eimuntas Nekrošius – uznany w Europie mistrz teatru litewskiego – „Dziady” Mickiewicza przerabia na „swój” teatr: poetycki, nieznośnie przeładowany symbolami, rozgrywany w powolnym rytmie, ludyczny. Makówki, także w wersji z namalowanym upiornym uśmiechem, jak dynie na Halloween, stają się powracającym motywem przedstawienia, które jest 4,5-godzinną, momentami irytująco niejasną, a momentami zaskakująco ostrą i trafną satyrą na polskie „życie snem”. Snem nie tyle o wolności, co o wielkości, który bywa koszmarem, także – jak zdaje się nam mówić Litwin – dla sąsiednich krajów. Symbolem tej polskiej manii wielkości i władzy jest w spektaklu wileński pomnik Mickiewicza, przypominający rzeźby słowiańskich bogów, ustawiony nakazem generała Żeligowskiego, najeźdźcy Litwy.

Sztywny, napuszony i ubrany w płaszcz pomnikowego Mickiewicza jest też Gustaw-Konrad Grzegorza Małeckiego. Wielką Improwizację zaczyna, obracając ręką wyimaginowaną starą płytę (słyszymy dźwięk), po czym zamienia we współcześnie brzmiący, prostacki targ o władzę. Gdy zasypia, diabły usypują mu trumnę z książek – dzieł Mickiewicza. Wystaje tylko ręka, która rozdaje autografy: dla Słowackiego, dla Cypriana, dla Andrzeja – tu chwila znaczącej ciszy, w której rozlega się śmiech widowni – Towiańskiego.

Z morza kolejnych scen w pamięci pozostaje ksiądz Piotr (Mateusz Rusin), który w swojej mesjanistycznej wizji (w czerwonych rajtuzach) staje się polskim bocianem. Bocianimi jajami cyniczni Polacy zagrają w golfa, a potem zapakują je jako dar podczas – mordercza ironia reżysera – charytatywnej akcji „Na Wilno”. Całość zaś dzieje się na cmentarzu, z grobami-lejami po bombach. Guślarz (Marcin Przybylski) jest diabłem, współwięźniowie Gustawa-Konrada skandują jak kibole, a senator Nowosilcow (Arkadiusz Janiczek) recytuje wczesną bajkę Mickiewicza o komarze, który, jeśli chce kąsać skutecznie i przeżyć, powinien, jako mała istota, robić to po cichu, bez zdradzającego brzęczenia.

Adam Mickiewicz, Dziady, reż. Eimuntas Nekrošius, Teatr Narodowy w Warszawie

Polityka 13.2016 (3052) z dnia 22.03.2016; Afisz. Premiery; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Bocianie jaja"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną