Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Miłość w cieniu katedry

Recenzja spektaklu: „Notre Dame de Paris”, reż. Gilles Maheu

Prezentujący kosmiczny poziom tancerze ratują gdyński musical. Prezentujący kosmiczny poziom tancerze ratują gdyński musical. Piotr Manasterski / materiały prasowe
Piękne songi i profesjonalizm oryginału sprawiają, że nie musimy niecierpliwie spoglądać na zegarek, choć o wzruszeniach, jakich dostarczał w oryginale choćby Garou, można zapomnieć.

O prawo do wystawienia tego słynnego musicalu starali się szefowie chyba wszystkich największych teatrów muzycznych w Polsce. Sukces osiągnęli dopiero w Gdyni, ale jest to zwycięstwo z gatunku pyrrusowych. Przede wszystkim dlatego, że nasza realizacja musiała być stuprocentową kopią wersji francuskiej. Zatem wszystkie główne zadania artystyczne (reżyseria, scenografia, kostiumy, choreografia itd.) powierzono pilnującej szczegółowych wytycznych producenta (łącznie z kolorem skarpetek) ekipie z zagranicy. I tylko wykonawcy są rodzimi. Nasz narodowy wkład w dramatyczną opowieść o wielkich namiętnościach wypada uznać za połowicznie udany. Słabo radzą sobie, zarówno aktorsko, jak i wokalnie, niemal wszyscy soliści, na czele z odtwórcami dwóch głównych ról Esmeraldy i Quasimodo. Najwyraźniej nie odnaleźli się (jeszcze?) w sztywnym gorsecie tzw. formatu. Na szczęście świetnie wypadają bohaterowie zbiorowi. Orkiestra brzmi jak berlińscy symfonicy, chóry – jak te anielskie. A tancerze (zaskakująco wiarygodni aktorsko) prezentują poziom wręcz kosmiczny, praktycznie niespotykany na polskich scenach.

Oczywiście piękne songi i profesjonalizm oryginału sprawiają, że nie musimy niecierpliwie spoglądać na zegarek, choć o wzruszeniach, jakich dostarczał w oryginale choćby Garou, można zapomnieć. Nieoczekiwanie nabiera mocy drugoplanowy wątek starcia dwóch sił: emigrantów i stróżów lokalnego porządku. Skojarzenia z tym, co dzieje się teraz w Europie, nasuwają się nieuchronnie, a song „Les sans papiers” („Bez dokumentów”) z dramatycznym wołaniem o azyl brzmi mocniej niż papierowe i nie zawsze śpiewane czysto miłosne wyznania.

Notre Dame de Paris, reż. Gilles Maheu, Teatr Muzyczny w Gdyni

Polityka 39.2016 (3078) z dnia 20.09.2016; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Miłość w cieniu katedry"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną