Alicja razy trzy
Recenzja spektaklu: „Alicja w Krainie Czarów”, reż. Magdalena Miklasz
14 marca 2017
Perełki toną w morzu nudy, gubią się w przestojach akcji i minutach trawionych na bezładnej bieganinie bohaterów.
Inscenizację Magdaleny Miklasz poprzedzały zachęcające informacje: spektakl miał być inspirowany filmami Tima Burtona, z kolejnymi scenami wykorzystującymi elementy innych gatunków teatralnych, zaś muzykę skomponowała Gaba Kulka. W rzeczywistości ciekawe są momenty – jak scena płaczu Alicji (Anna Antoniewicz gra najstarszą i największą, obok dwóch mniejszych, dziecięcych i równie uroczych), która zaczyna się od upuszczania niebieskich piłeczek do ping-ponga, a kończy „deszczem” coraz większych piłek tworzących „kałużę”. Takie perełki toną jednak w morzu nudy, gubią się w przestojach akcji i minutach trawionych na bezładnej bieganinie bohaterów.
Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów, reż. Magdalena Miklasz, Teatr Syrena w Warszawie
Polityka
11.2017
(3102) z dnia 14.03.2017;
Afisz. Premiery;
s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Alicja razy trzy"