Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Inwazja z Marsa

Recenzja spektaklu: „Wojna światów”, reż. Weronika Szczawińska

Od lewej: Natasza Aleksandrowitch, Beata Dutschman i Michał Bałaga Od lewej: Natasza Aleksandrowitch, Beata Dutschman i Michał Bałaga Bartek Warzecha / materiały prasowe
Zakończenie tej może mało wyszukanej satyry społecznej jest tyleż zaskakujące, co ironiczne.

Weronika Szczawińska opisane przez Wellsa w 1897 r. starcie cywilizacji ziemskiej i marsjańskiej zamknęła w wiktoriańskim saloniku, gdzie popołudniowa herbatka pod wpływem kolejnych informacji zamienia się w seans strachu i opowieść o końcu pewnego świata. Konwenanse, gorsety, nakazane zwyczajem gesty i słowa zmieniają się w partyturę ruchowo-dźwiękową, podkreślającą skostnienie świata opisanych przez Wellsa brytyjskich elit. Ich bezradność wobec najazdu z Kosmosu podszyta jest wyrzutami sumienia i zrozumieniem – przez dekady bez pardonu kolonizowali inne kultury, teraz sami ulegają kolonizacji. Cały spektakl może być odczytywany jako aluzja do dzisiejszej sytuacji czy poczucia polskich elit najechanych przez obcą cywilizację z planety, nazwijmy ją, Dobra Zmiana.

Wojna światów według Herberta George’a Wellsa, reż. Weronika Szczawińska, Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Polityka 48.2017 (3138) z dnia 28.11.2017; Afisz. Premiery; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Inwazja z Marsa"
Reklama