Awangarda po zesłańcach
Recenzja wystawy: "Rosyjska awangarda z prywatnej kolekcji Żerlicynów i Żarskich"
Po wystawie fotografii Aleksandra Rodczenki w Krakowie (nadal trwa) to druga w krótkim czasie ekspozycja pokazująca początki współczesnej sztuki w Rosji – jednego z najciekawszych artystycznych fenomenów europejskiej awangardy. Sopockiej galerii udało się pozyskać i pokazać kolekcję praktycznie nieznaną, tworzoną – co jest ciekawostką – przez potomkinię polskich zesłańców, a dodatkowo w miejscu, które ze sztuką raczej się nie kojarzy – w Kuźniecku na Syberii. Zbiór zaczął się rodzić stosunkowo późno, dopiero w latach 60. XX w. Ponadto nie ma jednorodnego charakteru; znajdują się w nim prace, w których odnaleźć można wpływy wielu modnych u progu nowoczesności kierunków – od fowizmu przez kubizm i futuryzm po abstrakcję. Ta różnorodność jest dużą zaletą wystawy, sprawia, że ogląda się ją z niesłabnącym zainteresowaniem.
Poziom kolekcji jest zadziwiająco wysoki i nawet dzieła twórców mało lub wcale w Polsce nieznanych zaskakują artystyczną jakością. Jak udało się ten zbiór wyszperać i ściągnąć do Polski – nie wiem, ale gratuluję, bo nie powstydziłoby się pokazać go żadne rodzime muzeum.
Rosyjska awangarda z prywatnej kolekcji Żerlicynów i Żarskich, Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, wystawa czynna do 23 września