Jak daleko sięga sztuka?
Recenzja wystawy „Robiąc użytek, Chleb i róże, Po co wojny są na świecie”
To była prowizorka, ale chyba lubiana i zaakceptowana przez miłośników sztuki. Teoretycznie ekspozycje te doskonale opisują ich lakoniczne podtytuły: „Życie w epoce pozaartystycznej”, „Artyści wobec podziałów klasowych” oraz „Sztuka współczesnych outsiderów”. Ale wszystkie trzy składają się na jeden spójny i od dłuższego już czasu realizowany przez muzeum projekt szukania granic we współczesnej sztuce, przyglądania się jej obrzeżom i przypadkom przenikania się z innymi dziedzinami (architekturą, polityką, ekonomią itd.). Te ekspozycje to bardziej narracje socjologiczne niż aksjologiczne, badawcze niż artystyczne. Raczej intelektualna prowokacja do namysłu nad współczesną kulturą aniżeli oferta przeżyć.
Widz przy niemal każdym dziele staje wobec pytania: czy to sztuka anektuje nowe obszary, czy te obszary anektują sztukę? Dużym atutem wystawy jest też mnóstwo realizacji mało znanych, gdzieś wygrzebanych, zaskakujących, a bywa, że rewelacyjnych. Ale uprzedzam, tych wystaw nie da się rzetelnie obejrzeć w godzinę, a nawet w trzy. Niemal każdemu eksponatowi towarzyszy obszerny opis, a z kolei bez jego lektury niewiele zrozumiemy. Zatem są to wystawy w równym stopniu do oglądania, jak i do czytania. Na szczęście – także do myślenia.
Trzy wystawy zbiorowe: Robiąc użytek, Chleb i róże, Po co wojny są na świecie, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, wystawy czynne do 1 maja