Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Wystawy

Recenzja wystawy „Poruszone ciała. Choreografie nowoczesności”

Poruszone ciała. Choreografie nowoczesności, Muzeum Sztuki w Łodzi. Poruszone ciała. Choreografie nowoczesności, Muzeum Sztuki w Łodzi. mat. pr.
W zasadzie każdy z prezentowanych artystów zasługiwałby na osobną (jemu tylko poświęconą) wystawę.

Taniec zawsze był sztuką nowoczesną i eksperymentującą. Z reguły wpisywał się w aktualny kontekst społeczno-polityczny. Nawet krótkie okresy stagnacji nie powinny przeczyć tej tezie. Nic więc dziwnego, że to właśnie wystawa „Poruszone ciała. Choreografie nowoczesności” zainaugurowała obchody 100-lecia awangardy w Polsce. Miejsce też nie jest przypadkowe. Choć za symboliczny początek polskiej awangardy uznaje się otwarcie 4 listopada 1917 roku I Wystawy Ekspresjonistów Polskich w Krakowie, to raczej powstała w XIX wieku przemysłowa Łódź określana jest mianem miasta awangardy i kojarzona z kosmopolityzmem, a także tkaniem sztuki i historii od nowa.

„Związkiem człowieka z przestrzenią jest czynność człowieka w tej przestrzeni. Poznajemy przestrzeń działając w niej” – twierdzili Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński. I to właśnie twórczość tej pary artystów i ich teoretyczne poglądy o ruchu celowym i zorganizowanym, w czasach kiedy pod wpływem wydarzeń politycznych i przemian społecznych rodził się nowy człowiek, ma za zadanie wprowadzić odwiedzających w nastrój głównej części ekspozycji poruszającej różne aspekty zmian zachodzących w sztuce tańca na przełomie XIX i XX wieku.

W zasadzie każdy z prezentowanych artystów zasługiwałby na osobną (jemu tylko poświęconą) wystawę. Siłą rzeczy więc ekspozycja nie wyczerpuje tematu, a jedynie zarysowuje problem. Posługując się głównie archiwalnymi zdjęciami i filmami, opowiada o nowych zjawiskach artystycznych, eksperymentach ruchowych i awangardowych choreografiach. Także o nowym podejściu do ciała ludzkiego i przestrzeni tanecznej, próbach opowiedzenia tańcem o ówczesnym społeczeństwie, sposobach, w jaki tancerki i tancerze sprzeciwiali się wojnie i wyzyskowi, o czasach, kiedy kultura fizyczna i zainteresowanie sportem miały bezpośrednie przełożenie nie tylko na codzienne życie, ale i sztukę.

Ważnym elementem jest wykazanie, że już od końca XIX wieku w przemianach tych aktywnie uczestniczyły kobiety. Dlatego tuż po obejrzeniu zachowanej kompozycji przestrzennej Katarzyny Kobro z 1933 roku i przejściu przez zaprojektowaną przez Władysława Strzemińskiego w 1948 roku – Salę Neoplastyczną (tym razem potraktowaną nie jako „futerał” dla dzieł sztuki, ale „futerał kierujący ruchami człowieka”) – oglądamy film z zarejestrowanym „Tańcem serpentynowym” Loie Fuller, zdjęcia tańca wyzwolonego Isadory Duncan, choreografie w technice modern Marthy Graham i ekpresjonistyczne Mary Wigman. Panujące wówczas podejście teoretyczne do sztuki tańca dobrze ilustruje zaś tekst Wassilyja Kandinskiego – „O tańcu Palluki”, w którym m.in. napisał: „Perfekcja jest niemożliwa bez precyzji. Precyzja jest rezultatem długiej pracy, ale skłonność do niej jest wrodzona i stanowi niezwykle ważny warunek wielkiego talentu”. Jednocześnie artysta zilustrował swój pogląd niezwykle cennym przełożeniem czterech fotograficznych obrazów tańca artystki na udowadniające tę perfekcję graficzne schematy.

Warto na wystawie zatrzymać się też przy zdjęciach dokumentujących działalność Emila Jaques’a-Dalcroze’a – pedagoga, który zasłynął jako twórca stosowanej do dzisiaj metody nauczania rytmiki, mającej na celu umuzycznienie tancerzy – oraz poświęcić parę chwil Rudolfowi Labanowi. Rozważania teoretyczne Labana doprowadziły go do stworzenia niezwykle precyzyjnego sposobu zapisu choreografii, zwanego „Labanotation”. A w jaki sposób artysta eksperymentował z ruchem, można się samemu przekonać, zaglądając do wnętrza zaprojektowanego przez niego wielościanu. Miłośników animacji i gier komputerowych powinna zainteresować część poświęcona Oskarowi Schlemmerowi, który zamieniał wykonawców w zgeometryzowane bryły przestrzenne i tworzył mechaniczne sekwencje ruchowe.

Szkoda, że na wystawie zabrakło nazwisk polskich tancerzy i choreografów, jak choćby związanych z Baletami Rosyjskimi Sergiusza Diagilewa, Wacława Niżyńskiego i jego siostry Bronisławy Niżyńskiej. Oboje stworzyli jedne z najbardziej awangardowych i do dzisiaj wystawianych na całym świecie choreografii. Z Dalcrozem i Diagilewem była też przez dłuższy czas związana Marie Rambert. Jako młoda dziewczyna opuściła Warszawę i po krótkiej fascynacji Isadorą Duncan i tańcem nowoczesnym była jedną z najbardziej znaczących postaci angielskiego baletu. Ta trójka powinna pojawić się na wystawie zamiast np. kilku mniej znanych i z mniejszymi osiągnięciami artystek zagranicznych.

Zastrzeżenie budzi także opublikowany w mało przystępnej formie katalog. W połączeniu z brakiem bardziej treściwych opisów zdjęć odwiedzający mogą się trochę poczuć rzuceni na głęboką wodę. Ale może też celem było tylko zainspirowanie do własnych, bardziej pogłębionych poszukiwań.

Poruszone ciała. Choreografie nowoczesności, Muzeum Sztuki w Łodzi, wystawa czynna do 12 lutego 2017

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną