Najważniejszy jednak jest, daję słowo, pierwszy etap. Tylko bowiem dobre zaplanowanie to gwarancja, że do świątecznego stołu zasiądziemy w dobrym humorze, bez zbytecznego zmęczenia. A przy tym bez rujnacji domowego budżetu. Zatem zaplanujmy, przemyślmy sprawę, tuż przed zakupami przejrzyjmy raz jeszcze plany: na pewno dojdziemy do wniosku, że można co nieco wykreślić.
Święta to przecież tylko 2 dni, no i jeszcze może trzeci, ten poświąteczny. Czy ma sens szykowanie hurtowych ilości produktów, gotowanie i pieczenie czegoś, o czym za dobę pomyślimy z niechęcią? Zaręczam, że nawet goście nie pomogą nam w jedzeniu: oni także w domu przygotowali dużo smakołyków a przychodząc z wizytą maja częstokroć nadzieję, że nie zostaną usadowieni przy stole.
Zachęcam więc do rozsądnego planowania, co z blogową pomocą, nie powinno być trudne.
Kilka dobrych przedświątecznych rad? Proszę bardzo.
1. Pamiętajcie, że wiele produktów można kupić znacznie wcześniej, nie przed samymi świętami pozostawiając sobie na ostatnią chwilę jedynie część zakupów, takich jak mięso czy wędliny. Mąkę, cukier, jaja, tłuszcze, bakalie, warzywa można zgromadzić kilka dni wcześniej.
2. Planując zakupy trzeba pamiętać o właściwych ilościach produktów. Na przykład średni kurczak wystarczy na obiad dla 4 – 6 osób, kaczka dla 6, gęś dla 6 – 8 osób, świąteczny indyk da się podzielić na 10 – 12 porcji, kilogram schabu wystarczy dla 8 osób, kilogram wieprzowiny to porcja dla 6 – 8 osób, jedna polędwiczka wieprzowa wystarczy dla dwóch osób.
3. Mazurki są specjalnością polskiej kuchni nie znaną nigdzie poza naszym krajem. Są pyszne. Ale bardzo tuczące. Wiedziały to już nasze prababki, dlatego mazurki kroi się w wąziutki paseczki, wielkości wskazującego palca. Można wówczas bez specjalnych konsekwencji spróbować tego wspaniałego ciasta.
Na dziś chyba wystarczy. Nadmiar dobrych rad, tak jak i nadmiar jedzenia, bywa szkodliwy.
***
CZYTAJ BLOG: Ten tekst pochodzi z bloga kulinarnego Piotra Adamczewskiego >>