Czego pragniesz? – pyta hipsterski okularnik piłkarza Mario Balotellego. – Być zapamiętany.
Właściwie nie ma w tej odpowiedzi nic dziwnego, wszak włoski napastnik miał szansę zostać królem strzelców na brazylijskim mundialu – oczywiście dopóki Urugwaj nie wyeliminował jego drużyny z rywalizacji. Tyle tylko, że ta rozmowa, którą można obejrzeć na YouTube, nie odbywa się w szatni, ale w salonie fryzjerskim, a filmik jest reklamą firmy Nike.
Balotelli przychodzi tu obcięty na Pelego (czyli „zwyczajnie”), a fryzjer stara się wyczarować na jego głowie coś ciekawszego, sięgając po najbardziej wyraziste uczesania ostatnich lat – loki schowane za opaską à la Ronaldinho, cięcie na „czeskiego piłkarza”, grzywkę w stylu Brazylijczyka Ronaldo oraz gigantyczne blond afro Carlosa Valderramy, przypominające do złudzenia mopa.
Włoch odrzuca wszystkie pomysły, akceptuje dopiero wąskiego i niskiego irokeza. Wybór Balotellego okazał się celniejszy niż ostatnie rzuty karne w jego wykonaniu – z tą wojowniczą fryzurą Włoch zdobył tytuł króla strzelców na Euro 2012 (przed którym zresztą powstała ta reklamówka), a w Brazylii pogrążył Anglię, strzelając jej decydującego gola. Oczywiście z główki.